piątek, 29 maja 2009

Świątek, piątek i niedziela…

Kilka lat temu toczyła się w Polsce dyskusja na temat regulacji działalności handlu. Spierano się o to, czy wprowadzić ustawowy zakaz pracy sklepów w niedziele i święta. Udało się wypracować funkcjonujący dziś kompromis, jednak wciąż dają się słyszeć głosy niezadowolonych z obecnego stanu rzeczy, którzy chcą wprowadzenia kolejnych urzędowych zakazów. Do listy dni wolnych dodają kolejne święta, by osiągnąć cel ostateczny, czyli kompletny zakaz handlu w niedzielę.

Bułgarzy natomiast sami mogą zadecydować, kiedy chcą robić zakupy. Państwo nie wtrąca się w ich konsumenckie preferencje. Sklepy są czynne prawie zawsze, nawet w największe święta. Funkcjonują wtedy nie tylko sklepy, ale wszelkiego rodzaju punkty usługowe. Własność prywatna oznacza w Bułgarii to, że właściciel małego sklepu z butami ma prawo pracować kiedy chce. Takie samo prawo ma szewc i posiadacz budki z pizzą. Szefowa zakładu fryzjerskiego zapytana dlaczego pracuje w święta, zrobiła bardzo wielkie oczy ze zdziwienia. A dlaczego miałabym nie pracować? Podobnie pytaniem oburzają się jej klienci, młodzi ludzie, którzy argumentują, że ciężko pracujący obywatele, zamiast odłożyć zakupy na wolny dzień, czyli niedzielę, będą musieli udać się na zakupy w dzień, w którym pracują. Zmęczeni pracą i zirytowani. A co stanie się z ludźmi, którzy mają pracę, bo zgadzają się pracować w sklepie w niedzielę? Gdzie będą pracowali po wprowadzeniu zakazu? Młodych idealistów najbardziej niepokoi jednak to, że takie odgórne ograniczenie, to zamach na wolność jednostki. Zamach na wolność i sprzedającego i kupującego!

1 komentarz:

  1. zawsze mnie fascynowalo dlaczego w niektorych krajach naturalne jest, ze wszystko jest otwarte do pozna w nocy a w innych wszystko sie zamyka wczesnym wieczorem. wydaje mi sie, ze im bardziej na poludnie ruszy sie czlowiek tym sluzej wszystko jest otwarte. jak konsument wole te pierwsze kraje:)

    OdpowiedzUsuń