wtorek, 18 maja 2010

Balkan Music Awards 2010

16 Maja 2010 roku obył się w Sofii finał pierwszego w historii Balkan Music Awards - wielkiego, ogólnobałkańskiego przedsięwzniecia pop-kulturowego. Zaprezentowali się wykonawcy z: Albani, Bośni i Hercegowiny, Bułgarii, Chorwacji, Czarnogóry, Grecji, Macedonii, Rumunii, Serbii, Słowenii i Turcji.
Impreza transmitowana była do poszczególnych krajów, głosy oddawało się SMS-ami. Nie ma to przedsięwzięcie rozmachu tak wielkiego jak Eurowizja, choć sama muzyka akurat jest jak najbardziej eurowizyjna - ten sam typ płyciutkiego, muzycznego i tekstowego badziewa. Mimo to, niektórych rzeczy dało się posłuchać. Ale co innego jest tu ważne. Udało się zorganizować wspólną imprezę dla krajów, które jeszcze niedawno ze sobą walczyły, a przynajmniej były ze sobą mocno skłócone - jak w wypadku, krajów wyodrębnionych z tworu politycznego zwanego Jugosławią. Bardzo dobry to prognostyk. Bałkańskie kraje wspópracujące ze sobą będą mogły osiągnąć znacznie ambitniejsze polityczne i gospodarcze cele. Podkreślanie rzeczy wspólnych to doskonała strategia, bo tak naprawde wiele z tych krajów ma języki bardzo podobne do siebie. (W stopniu znacznie, znacznie przewyższającym podobieństwo języka polskiego i języka słowackiego). Oczywiscie nie mam na myśli greckiego, tureckiego i rumuńskiego. Bo to języki od siebie bardzo odległe :) Ale tak, czy siak interesy można mieć przecież wspólne.
Szczególnie na tle historii najnowszej Bałkanów byłaby to rzecz fantastyczna!
Może rozmarzyłem się za bardzo?
Niestety siły wyższe nie podzielały mojego entuzjazmu, pogoda była paskudna, wiał bardzo silny wiatr, mocno padało. Dlatego wbrew pierwotnym planom, imprezę oglądałem w telewizji.





Całe teledyski piosenek startujących w konkursie znajdują się tu --> http://balkanika.tv/videos/bg/

A tu w ogóle wszystko na temat imprezy, na jej stronie oficjalnej --> ttp://www.balkanika.tv/

poniedziałek, 17 maja 2010

Telefoniczna informacja o obiektach turystycznych

Przy atrakcjach turystycznych w całej Bułgarii umieszczone są charakterystyczne brązowe tablice z krótkim opisem i numerem telefonicznym, pod którym za 1.20 lewe można wysłuchać przez własny telefon komórkowy informacji o oglądanym obiekcie. Bardzo to wygodne i pożyteczne rozwiązanie. Podobnie jest w niektórych galeriach i muzeach, z tym, że tam przekaz jest darmowy. Wpisuje się numer umieszczony przy dziele sztuki i już wiedza sączy się do ucha, po angielsku albo po bułgarsku, jak kto woli. Dla muzeum korzystanie z infrastruktury telefonii komórkowej pewnie jest i tańsze i praktyczniejsze w realizacji, niż bawienie się ze specjalnymi przekaźnikami i słuchawkami wypożyczanymi przez zwiedzających. Co własny telefon, to własny telefon. Brawo.

czwartek, 13 maja 2010

62 letnia Bułgarka urodziła bliźniaki - w społeczeństwie zawrzało!!!

62 letnia Krasimira Dimitrova (Красимира Димитрова) z Ruse (w Bułgarii) urodziła bliźniaki poczęte drogą in-vitro .
Prawo bułgarskie nie dopuszcza zapłodnienia in vitro w tym wieku. Granica dopuszczalnego wieku kobiety wynosi 43 lata. Ale ponieważ jajeczko nie należało do Krasimiry Dimitrovej, to możliwe było wykorzystanie luki prawnej do tego eksperymentu. Prawo niestety jest niedoskonałe, posiada dziury i niedoprecyzowania, co jest zrozumiałe w sprawach całkiem dla niego nowych! Problem mają także etycy.
Sejmowa komisja zdrowia własnie się zbiera w przyspieszonym tempie, jeden z jej przedstawicieli, doktor Łaczezar Ivanov (Лъчезар Иванов) ginekolog-położnik z olbrzymią praktyką będzie optował za tym, by dla kobiet po 40 roku życia istniał penalizowany zakaz zachodzenia w ciążę wspomaganą in vitro, niezależnie od tego, czy kobieta jest właścicielką jajeczka, czy nie. Poczęcia naturalne, to inna sprawa. Tu chodzi o zapłodnienie wspomagane.

Społeczeństwo bułgarskie zawrzało. Rozmawia o tym problemie każdy i wszędzie! Na imprezach rodzinnych, na przystankach autobusowych, w metrze... Padają pytania: co stanie się z dziećmi po śmierci matki? Przecież nie mają one nikogo, kto się nimi zajmie później. Nie mają żadnej rodziny poza matką! Jak poradzi sobie ona z opieką nad małymi dziećmi. Każdy rodzic wie doskonale, ile to wymaga czasu i wysiłku, także fizycznego wysiłku. Czy 62 letnia kobieta temu podoła? Czy ma ona prawo dla własnego kaprysu skazywać dzieci na wczesne sieroctwo? Argumentów na nie jest znacznie, znacznie więcej.

Prasa przytacza przykład 67 letniej Hiszpanki, która zmarła po 2,5 roku od urodzenia dzieci. W wyniku późnej ciąży, przez nietypowe dla wieku przesterowania systemu hormonalnego rozwinął się u niej nowotwór.

Film serwisu dnes.bg - wywiad z 62 letnią matką, która z zawodu jest psychiatrą. Wypowiada się też lekarz prowadzący ciążę. W 30 tygodniu ciąży stan matki drastycznie się pogorszył. Ciąża zagrażała jej życiu i konieczna była cesarka. Lekarz twierdzi, że maluszki mają wielkie szanse żyć zdrowo! Dzieci ważą odpowiednio 500 i 900 gramów. Film koniecznie trzeba obejrzeć!

http://www.dnes.bg/obshtestvo/2010/05/12/62-godishna-rusenka-rodi-bliznaci.90908

Precedens jaki powstał, zapewne doprowadzi do szybkich uregulowań prawnych. A wcale nie jest to rzecz taka prosta. Jaka jest granica wolności osobistej? Czy kobieta ma bezwględne i całkowite prawo decydowania o sobie i swoim ciele? Od którego momentu jest to decydowanie również o czyimś życiu. Życiu biologicznie obcych jej osób. Ona na początku jest tylko czymś w stylu wyrafinowanego inkubatora, dla nieswojego materiału genetycznego. W sensie genetycznym to nie są jej dzieci!
Czy społeczeństwo powinno ponosić odpowiedzialność za jej wybory. Odpowiedzialność finansową, opowiedzialność moralną. Z takiego ciężaru gatunkowego pytaniami przychodzi się zmierzyć Bułgarom już teraz!
Debata w Bułgarii właśnie się rozpoczęła, ale i bardzo szybko starzejąca się Europa problemu nie uniknie! Także pozostali Europejczycy już wkrótce będą zmuszeni odpowiedzieć sobie na fundamentalne pytania eteczne!

wtorek, 11 maja 2010

6 maja - dzień św. Jerzego

6 maja jest w Bułgarii dniem wolnym od pracy. Jest to duże święto. Tradycyjnie spożywa się pieczoną jagnięcinę, koniecznie zakrapiając rakiją. Na wsiach jest to tradycja szczególnie silna i wciąż żywa. Na rożnach, nad rozrzażonym węglęm mężczyźni pieką jagniątka, gadka płynie majestatycznie i niespiesznie, w rytm powoli obracanego rożna. Nie można w takiej chwili nie raczyć się rakiją. (Pamiętamy, że rakiję sączy się  powoli, delektując się każda wypijaną kropelką ! Picie tego trunku tak jak wódki czystej - czyli chlup, w ten głupi dziób - to straszne chamstwo.)

Jagnięcina to danie obowiązkowe w dzień św. Jerzego. Tyle wiem z telewizyjnej transmisji. Żałuję, że nie miałem okazji zobaczyć tego na żywo. Ale, w zamian ogladaliśmy z rodziną paradę wojskową. Od 1890 roku dzień 6 maja jest też świętem wojska. I chyba dość lubiane jest to święto oceniając po tłumach ludzi, którzy przychodzą je oglądać. W tym roku, ze zględów oszczędnościowych, parada wojskowa była zaledwie symboliczna. Przedefilowali żołnierze, przeleciała formacja zdaje się 3 helikopterów. I koniec.
W roku 2009 było znacznie wiecej sprzetu: helikoptery kilku rodzajów, samolot transportowy, 3 samoloty Mig 29 Fulcrum, transportery opancerzone, czołgi, mobilne stacje radarowe, wyrzutnie rakiet. Jednym słowem wielka radość dla fanów militariów i licznie przybyłych rodziców z dziecmi.




W prawym górnym rogu na czarnej tablicy znajduje się napis 'CHERVILO'. 'Czerwiło' czyli coś służące do czerwienienia (adekwatnie jak nasze czernidło). Jakże trafna nazwa dla czołgu ;-) A w rzeczywistość słowo to oznacza szminkę :) Tez nieźle.

Huk, dym, wibracje podłoża. Wygladało groźnie. A co to? Aaa...nie mogę powiedzieć ;-)







Wydaje mi się, że rok 2010 jest pierwszym, w którym na paradzie wojskowej pojawili się marynarze płci żeńskiej. Mam tu kłopot terminologiczny. Marynarz to wiadomo, marynarka - instytucja w ramach, której działaja marynarze, więc jak nazwać kobietę marynarza?

Żołnierze różnych formacji bardzo chętnie pozowali do zdjęć. Sporo dzieciaczków będzie miało pamiątkę :)

Filmik z oficjalnych uroczystości: