piątek, 26 marca 2010

Wszystkie dzieci w Bułgarii mają ubezpieczenie zdrowotne

Istnieje w Bułgarii pewien fantastyczny mechanizm w systemie ochrony zdrowia. Niezależnie od tego kim są rodzice, milionerami czy żebrakami, WSZYSTKIE BEZ WYJĄTKU DZIECI W BUŁGARII MAJA UBEZPIECZENIE ZDROWOTNE. Nie płaca za wizyty, nikt nie wymaga od rodzica żadnych świstków, zaświadczeń ani legitymacji. Jeśli przychodzi się z maluchem, po prostu wizyta lekarska jest za darmo. Lekarzowi, za wizytę płaci kasa zdrowych. (W Bułgarii jest optymistyczniej, nie kasa chorych a zdrowych).
Nie ma tak, że dziecko biednych rodziców nie może być normalnie leczone, nawet w szpitalu. To nie wina malucha, że jego rodzice są na marginesie, albo sobie nie radzą.

W Polce natomiast wystarczy zapomnieć zabrać z domu książeczkę RUMowską – /RUM rejestr usług medycznych, nie we wszystkich województwach funkcjonuje/, albo jeszcze gorzej, gdy zapomni się legitymacji ubezpieczneniowej ZUS, by pani w rejestracji była bardzo nieprzyjemna dla rodziców malucha, traktując ich jak naciągaczy albo złodziei, albo wręcz taka strażniczka państwowych pieniędzy nie zarejestruje dziecka do lekarza. OK, ja mogę wrócić do domu, do przychodni nie jest od nas z polskiego domu daleko, ale co mają zrobić rodzice, którzy nie mają z jakiegoś powodu ubezpieczenia? Małe nikomu nic niewinne dziecko, po prostu nie dostanie się do lekarza! Niech sobie choruje biedactwo, co to kogo obchodzi.

czwartek, 25 marca 2010

Baniczki z białym serem i porem

Niesamowicie smakuje banica nadziewana białym serem /sirene/ i porem. Nawet gdy nie jest to banica domowego wypieku, a zaledwie gotowe minibaniczki kupowane w paczkach. Przypieka się je w piekarniku i podaje z wytrawnym winem. Traminer się nada, świetnie smakują też z czerwonymi Cabernet albo Merlot.

poniedziałek, 22 marca 2010

środa, 17 marca 2010

Grecka lekcja

W sąsiadującej z Bułgarią Grecji trwają od kilku tygodni strajki, rozruchy i widoczny jest paraliż państwa. W bułgarskich dziennikach codziennie mówią o Grecji jako o przestrodze dla Bułgarii. Trwa poważna dyskusja nad koniecznymi krokami antykryzysowymi. Powstał projekt zawierający 25 punktów ratunkowych. W kraju o prawie zrównoważonym budżecie, o niskim w sumie deficycie w odniesieniu do PKB (deficyt Bułgarii 14,2%). O takich niewielkich wydatkach na socjal, że państwo może pozwolić sobie na podatek liniowy wynoszący 10% (słownie: dziesięć procent).

New York Times porównał deficyty i zobowiązania emerytalne wielu krajów. Wnioski proszę sobie wysnuć samodzielnie, szczegóły do rozmyślań znajdują się w tabelce tu --> Artykuł NYT

poniedziałek, 15 marca 2010

Wampir Nosferatu roku pamiętnego wypłynął był z Warny

Oglądając Nosferatu - symfonia grozy - film z roku 1922 wyreżyserowany przez Friedricha Wilhelma Murnaua, zauważyłem na liście przewozowym, że statek wiozący do Wisborga hrabiego Orloka, czyli Nosferatu, wypływał z portu w Warnie (Bugłaria).

Dziwna to nieco trasa z Transylwanii, bo dłuższa, ale jeśli ma to być droga morska, to niech będzie :)
Należy pamiętać, że Bram Stoker - autor książki o Drakuli, czyli literackiego pierwowzoru dla scenariusza Nosferatu - był Irlandczykiem. Wielka Brytania, państwo w owych czasach kolonialne miało bardzo rozwiniętą flotę. W wielu brytyjskich książkach z tamtych czasów statki odgrywają rolę jeśli nie pierwszoplanową to choćby ważna.



Więcej o filmie w zasobach Wikipedii: Nosferatu - symfonia grozy

A tu o samym historycznym Drakuli - o jego politycznej karierze, lawirowaniu między Turcją a Węgrami i o pobycie w Zamku Budańskim, a raczej w jego lochach.

sobota, 13 marca 2010

Polskie akcenty na 14 festiwalu filmowym w Sofii 2010

Polska jest w roku 2010 mocno obecna na 14 Międzynarodowym Sofijskim Festiwalu Filmowym. Prezentujemy kawał porządnego kina. W sumie 6 filmów: 4 krótkie i 2 fabularne. Oprócz tego polskie wątki znalazły się w 2 zagranicznych produkcjach. Na razie napiszę tylko o akcentach polskich, a za jakiś czas wspomnę jeszcze o innych propozycjach przedstawianych na festiwalu.

WĄTKI POLSKIE

Dziwny przypadek Delfiny Potockiej albo tajemnica Chopina /The strange case of Delfina Potocka or the mystery of Chopin/ (1999) Wielka Brytania, reż. Tony Palmer. Więcej o filmie na stronie: http://www.naxos.com/catalogue/item.asp?item_code=100176

Zabić sędziego /Les arbitres/ (2009) Belgia, reż. Lehericey Delphine and Yves Hinant - 77 min. Opis ze strony: http://www.wff.pl/fest/2009/showperformance.xml?f=1833

Jak krytyczne momenty meczu mogę zmienić życie całej rodziny? Jak się czują “faceci w czerni”, kiedy są atakowani przez kibiców? „Zbić sędziego” odsłania życie kilku zawodowych arbitrów z Mistrzostw Europy EURO 2008. Jest wśród nich angielski sędzia Howard Webb, który wywołał wielkie kontrowersje, gdy zarządził rzut karny tuż przed końcem meczu Polska-Austria, oraz Roberto Rosetti, który sędziował w finale. Film powstawał „na gorąco” podczas turnieju. Dzięki mikrofonom przypiętym do ubrania słyszymy komentarze wypowiadane przez sędziów w trakcie meczów. Belgijski producent Jean Libon, inicjator tego projektu, otrzymał specjalne zezwolenie i miał wstęp „za kulisy” dzięki wstawiennictwu prezesa UEFA, Michela Platiniego. Zadziwiający świat zawodowych arbitrów może zrobić ogromne wrażenie nie tylko na kibicach!


FILMY POLSKIE

Poste Restante (2009) reż. Marcel Łoziński - 14 min. Opis ze strony: http://www.filmpolski.pl/fp/index.php/4222882

Listy, których adresaci są nie do odnalezienia, trafiają do Urzędu Przesyłek Niedoręczalnych w Koluszkach. W Polsce jest ich co roku około miliona, wśród nich kilkanaście adresowanych do Pana Boga. Film opowiada historię jednego z tych listów.


Szklana pułapka (2009) reż. Paweł Ferdek - 15min. Opis ze strony: http://www.stopklatka.pl/wydarzenia/wydarzenie.asp?wi=53055

Zdobycie pożywienia, rozmnażanie, obrona i atak - to główne motywy rybich zachowań. W stadzie odbywa się walka o dominację. Do zwycięstwa może wystarczyć groźny wygląd osobnika."- czyta narrator, jak w filmie przyrodniczym w niedzielny poranek. Nie dajmy się nabrać. Gęsta atmosfera, jaka panuje podczas walk ryb akwariowych również w ludziach wyzwala pierwotne instynkty.


Luksus (2008) reż. Jarosław Sztandera - 39 min. Opis ze strony: www.stopklatka.pl/wydarzenia/wydarzenie.asp?wi=52352

Dworzec Centralny w Warszawie w przededniu świąt Bożego Narodzenia. Tu krzyżują się losy dwóch chłopców: prostytuującego się nastolatka o ksywce "Luksus" i żebrzącego dzieciaka z psem. Starszy z racji wieku właśnie "wyszedł z obiegu". Młodszy jest o krok od pójścia w jego ślady. Miejscowy taksówkarz, główny klient i pośrednik w dziecięcym sex biznesie, proponuje "Luksusowi" pracę naganiacza. Czy chłopak wykorzysta młodszego kolegę czy też pomoże mu wymknąć się pedofilskim mackom? Zwłaszcza, że w jego posiadaniu znajduje się teraz cenny notes, w którym znajdują się adresy i telefony dotychczasowych klientów. Wiarygodny do bólu, sfotografowany w autentycznej scenerii Dworca film Sztandery porusza problem realnie istniejący, choć dotychczas omijany przez polskie kino.


Królik po Berlińsku (2009)reż. Bartosz Konopka 50 min. Opis ze strony: http://www.filmpolski.pl/fp/index.php/4223191

Królik po berlińsku" znalazł się wśród pięciu filmów dokumentalnych kandydujących do Oscara 2010 w kategorii najlepszy dokument krótkometrażowy. Za swój film Bartek Konopka dostał już wcześniej m. in. Złotego Lajkonika na 49. Krakowskim Festiwalu Filmowym i nagrodę na festiwalu Hotdoc w Toronto.
Opowieść o królikach żyjących w sąsiedztwie muru berlińskiego, mimowolnych świadkach burzliwej, powojennej historii miasta i dzielącego go muru. Prowadzona zza kadru, pełna absurdalnego humoru narracja o codziennym bytowaniu królików przeradza się niepostrzeżenie w opowieść o ludziach, mieszkańcach nie tylko Berlina Wschodniego, ale i całej NRD, poddanych wbrew woli, społecznemu i politycznemu eksperymentowi, odciętych dosłownie i w przenośni murem od reszty świata. Dziwnym trafem, historia tamtejszych królików stanowi wierne odbicie historii ludzi. Przed wojną Plac Poczdamski był tętniącym życiem fragmentem Berlina. Po wojnie zamienił się w dziką łąkę, na której wkrótce zaczęły powstawać ogródki działkowe. W poszukiwaniu pożywienia ściągały tam dzikie króliki z całego miasta. Ale pewnego dnia na łące pojawili się żołnierze, którzy poprowadzili przez środek zasieki z drutu kolczastego, by niebawem zastąpić je wysokim, ceglanym murem zwieńczonym opaskami z drutu. Ludzie stawali po obu stronach muru na różnych skrzynkach i stołkach, zaglądali na drugą stronę, machali do siebie, wysyłali sygnały świetlne, wypatrywali się przez lornetki, ustawiali transparenty, coś wykrzykiwali. Króliki nie rozumiały z tego nic, mogły się tylko przyglądać. Krzyki płoszyły je, choć z czasem zwierzęta zaczęły się do nich przyzwyczajać. Jednak ludzie zachowywali się coraz dziwniej. Niektórzy próbowali przeskoczyć mur, potem szybko przebiec szeroki pas ziemi i przedrzeć się przez zaporę z drutu kolczastego. Czasami im się to udawało, więc niebawem zamiast drutów pojawił się drugi mur. Pomiędzy murami ciągnął się pas ziemi niczyjej. Teraz już ucieczka była dużo trudniejsza, zwłaszcza że wzdłuż muru krążyli uzbrojeni żołnierze z psami i wyłapywali desperatów. Niekiedy do nich strzelali, mimo że każdy strzał wymagał udokumentowania w raporcie. Do królików, które też znalazły się między murami, nie strzelano, widać nie zasługiwały na raporty, ale stały się więźniami. Nawet jeśli biegły długo wzdłuż muru, nie mogły opuścić swojego terytorium, a jedynie wrócić w to samo miejsce. Królicze więzienie zaczęło jednak zwierzakom odpowiadać: nikt tam na nie nie polował, nic nie zakłócało ich spokoju, a sporadyczne strzelanie do uciekinierów dawało się jakoś znieść. Króliki mogły nawet dojść do wniosku, że wzniesiono mur i wystawiono straże po to, żeby je chronić. Ludzie z całego świata przyjeżdżali, żeby zobaczyć ten jedyny w swoim rodzaju króliczy rezerwat, fotografowali zwierzaki, uwieczniali ich wizerunki na murze. Króliki rozmnażały się więc na potęgę, żeby nie zawieść widowni. Z czasem jednak brak zewnętrznych zagrożeń zaczął obracać się przeciwko nim: straciły zainteresowanie otoczeniem, popadły w bierność i apatię. Kiedy na czele kraju stanął Erich Honecker, miłośnik zwierząt, postanowił udowodnić, że rezerwat jest idealnym miejscem do życia. Brał pożyczki z Zachodu na wysiew trawy, nad pasem ziemi rozbłysły latarnie, żeby nikt nie plątał się tam po ciemku, a szczeliny w murze starannie zamurowano, aby króliki nie zaraziły się przywleczonymi z zewnątrz chorobami. Coraz więcej psów pilnowało też króliczego bezpieczeństwa. Mimo to wciąż były króliki, które próbowały wydostać się na wolność, budując podkopy pod murem. Aż nagle w murze pojawiły się dziury i możliwe stało się opuszczanie rezerwatu. Króliki wreszcie mogły zobaczyć prawdziwy świat, przekonać się, że trawa na zewnątrz jest bujniejsza, spróbować nawet chrupiącej sałaty. Sam rezerwat postanowiono zlikwidować, strażnicy zniknęli. Dziś króliki żyją na zwykłych podwórkach i w parkach, muszą rywalizować o jedzenie z innymi zwierzętami. Po spokojnym życiu między murami trudno im było odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Najłatwiej przystosowały się młode osobniki. Stare czasami jeszcze tęsknią za rezerwatem.



Galerianki (2009) reż. Katarzyna Rosłaniec - 80min. Opis ze strony:
http://www.filmweb.pl/f525892/Galerianki,2009/opisy

Galerie handlowe – współczesne świątynie konsumpcji, kolorowe wystawy, błyszcząca biżuteria, drogie kosmetyki i najmodniejsze ciuchy. W takich miejscach Milena i jej przyjaciółki spędzają wolny czas. Za zakupy płacą im bogaci mężczyźni, którzy w zamian za seks obdarowują nastolatki upominkami - czasami jest to tylko zwykła, różowa opaska do włosów. Wkrótce do grupy koleżanek dołącza nowa dziewczyna – Alicja. Początkowo czuje się wyobcowana, ale już wkrótce zaczyna się do nich upodabniać. Między Alicją i Mileną zaczyna tworzyć się silna więź. W tym samym czasie w Alicji zakochuje się jej rówieśnik – Michał. Dla Mileny chłopak stanie się rywalem.


Tatarak (2009) reż. Anrzej Wajda - 83min. Opis ze strony: http://www.filmweb.pl/f346475/Tatarak,2009/opisy

Historia starzejącej się, doświadczonej życiem i schorowanej doktorowej Marty borykającej się z nudą i wspomnieniami. Żyje ze swym mężem w małym miasteczku. Przypadek sprawi, że przypomni sobie, czym jest miłość, a nawet fizyczna fascynacja. Spotkanie z młodym mężczyzną i jego tragiczna śmierć w trakcie wspólnej kąpieli wywołują w niej uczucia i reakcje, jakich sama się nie spodziewała.

czwartek, 11 marca 2010

One Million Bulgarians - polski zespół nowej fali

Jak zwykle przez kompletny przypadek natrafiłem na ciekawostkę, tym razem muzyczną. Zespół noszący nazwę - One Million Bulgarians - istnieje w Polsce od końca lat 80. Początkowo grali punk rocka, a dzisiaj plasują się w nurcie zwanym nową falą. Oto co pisze o nich Wikipedia --> One Million Bulgarians

A tu Profil zespołu w serwisie MYSPACE




poniedziałek, 8 marca 2010

Panoramy kuliste z Bułgarii

Natrafiłem jaki czas temu na ciekawą strone zawierającą przewijalne panoramy kuliste z Bułgarii. Przyroda, centra miast, obiekty sakralne. Wspaniałe widoki. Polecam!

www.bgpanorama.com - niestety blogger nie chce przyjąc odwołania do tego linka. Kompletnie nie rozumiem dlaczego. Trzeba wpisać sobie ten adres w przeglądarce ręcznie.

sobota, 6 marca 2010

Piżo i Penda

Będąc z synkiem na wiosennym spacerze w parku Borisova Gradina (no prawie wiosennym) udało mi się uwiecznić głównych bohaterów 1 marcowego, marteniczkowego święta. Piżo i Penda we własnych osobach pozwalali się fotografować ze sobą. Chętnie z tej okazji korzystały spacerujące rodziny. Dzieci były zachwycone, ale i dorośli mieli sporo radości.


wtorek, 2 marca 2010

Честита Баба Марта!!!

1 marca to święto dla Bułgarów szczególnie przyjemne i miłe, a nie jest to wcale dzień wolny od pracy. I dobrze, bo w pracy można spotkać dobrych znajomych i przyjaciół, a wtedy jest doskonała okazja by ich obdarować Marteniczką (Мартеничка) i wygłosić magiczną formułkę uruchamiającą odzew:

- Честита Баба Марта! (Czestita Baba Marta) - Wszystkiego najlepszego w dniu Babci Marty ;-)
- Дa cи жив и здрав! (Da si żiw i zdraw) - Obyś żył i był zdrowy!!!


Po czym wręcza się magiczny wisiorek, a właściwie nie wręcza a osobiście przypina. Wisiorek albo wstążeczkę, którą zawiązuje się wokół nadgarstka. Obdarowuję się Marteniczkami również swoją rodzinę, albo przede wszystkim rodzinę. Trzeba pamiętać, że nie wolno Marteniczki kupować dla samego siebie, bo wtedy magia nie zadziała. A można tylko niepotrzebnie rozgniewać Babcię Marzec. Tak tak - Баба Марта, to Babcia Marzec. Mart (marzec) to jedyna kobieta, a rok tworzy oprócz niej jeszcze 11 jej braci. Kapryśna starucha, którą łatwo rozgniewać. Kiedy zechce obdaruje słoneczną pogodą, a kiedy się rozzłości leje deszcz.

Przysłowia bułgarskie o miesiącu Marcu zawierają w treści kapryśną Babcie Marzec, przesłanie jest podobne jak w polskim przysłowiu o kwietniu: Kwiecień - plecień, bo przeplata, trochę zimy, trochę lata.

Ponieważ Sofia znajduje się około 1500km bliżej równika od Warszawy, a Warszawa jest o 1500km bliżej do bieguna północnego, to siłą rzeczy w Sofii jest cieplej, a kapryśnym pogodowo miesiącem jest właśnie marzec. Kwiecień za to potrafi być już bardzo ciepły, a czasem wręcz upalny.

Ale po dygresji wracajmy do święta:

Nie wiadomo jak bardzo starożytny jest to obyczaj, tracki z cała pewnością, a możliwe że i sięgający czasów jeszcze dawniejszych. Różne są spekulacje, niewykluczone, że to pozostałość kultu płodności. Wskazują na to postaci na amulecie: biały Пижо (Piżo) i czerwona Пенда (Penda). Biały kolor symbolizuje cechy męskie siłę, sprawność i zdrowie (w domyśle biel nasienia), czerwony kolor to krew menstruacyjna sygnalizująca możliwość poczęcia i narodzin nowego życia. Wiosna, to przyjście nowego życia. W starożytnym Rzymie pierwszy dzień roku następował właśnie 1 marca.

Prawie niemożliwym jest by na początku marca spotkać Bułgara bez jakiejś formy Marteniczki. Noszą je także małe dzieci, nawet do żłobka. Mojemu małemu synkowi też spodobał się ten zwyczaj. Bardzo pilnuje by mieć swoją Marteniczkę na nadgarstku, a wisiorki i pompony na kurtce. Nosi Marteniczkę i sam Pan Premier – Bojko Borisow, nawet na spotkaniach super oficjalnych, co można zobaczyć --> tu

Marteniczki przynoszące szczęście wiszą w samochodach, w miejskich autobusach, na drzwiach wejściowych do hotelu. Widuje się je wszędzie! I można je kupić wszedzie. Dziesiątki straganików; przy przejściach dla pieszych, przy przystankach, przy wejściach do sklepów - tysiące sztuk, setki wzorów i kształtów. Wszystkie śliczne i estetyczne. No, nie chociaż nie do końca. Są też kiczowate Marteniczki z podobizną gwiazd chalgii (tutejszej muzyki pop), albo znanych polityków herosów, albo z myszką miki, albo z wielkimi cyckami. Brrr...

W tym roku 1 marca był bardzo deszczowy. Ale mimo deszczu ludzie uśmiechali się do siebie promiennie, czuło się na ulicy atmosferę powszechnej życzliwości. Bułgarzy są na ogół ludźmi życzliwymi, a co dopiero w taki dzień!

Bardzo, bardzo podoba się naszej rodzinie to piękne, duchowo pogodne święto.