poniedziałek, 4 października 2010

Kiwanie głową

Po raz kolejny przytrafiła mi się sytuacja, w której wieloletnie przywyczajenie do kiwania głową w dół by przytaknąć, takie na sposób Polski, europejski i światowy wręcz, stało się przyczyną małego nieporozumienia z Bułgarami. Tym razem było to tak:
wchodzę do klatki schodowej, widzę nadchodząca dziewczynkę. Pytam, czy też chce wejść. Dziewczynka anemicznie kręci głową na boki. Zamykam drzwi przed jej nosem! Po kilkunastu sekundach zdałem sobie sprawę z tego, że odpowiedziała 'tak' i wracam by otworzyć jej drzwi.
Staram się pamiętać by samemu nie przytakiwać kiwaniem głową, bo dochodzi do irytyjących sytuacji kiedy werbalnie odpowiadam, że rozumiem, że zgadzam się z rozmówcą, a gesty mówią coś przeciwnego.
Strasznie ciężko nad tym zapanować. I robi się momentami nawet groźnie z tego powodu.
Stoi facet na prawym pasie, pyta czy go wpuszcze. Ja kiwam głową w dół, że tak. Dla niego to jest odpowiedź, że 'nie', a ręką pokazuję mu po bułgarsku - dawaj, dawaj. Wjeżdzaj! I człowiek jest tą moją niespójnością gestów mocno skołowany.
Ciekawe jak Bułgarzy radzą sobie z tą swoja odwrotną gestykulacją będąc za granicą?