sobota, 30 maja 2009

Semantyka nr 2: oddzielanie się

отделение (otdelenije)- słowo, które niezwykle mocno przypomina polskie – oddzielenie(się) lub oddzielnie. W rzeczywistości oznacza ono w bułgarskim – oddział szpitalny, czyli miejsce, gdzie pacjenci pozostają w oddzieleniu (od zdrowej części społeczeństwa).

Częściowe nakładanie się pól semantycznych wyrazów pochodzących z obu języków sprawia, że percypowana rzeczywistość nabiera większego sensu, staje się bardziej zrozumiała i jasna. Odkrywają się rzeczy oczywiste, które w obu językach zawsze tkwiły. Ale w pojedynkę, bez dookreślenia przez wyraz wywodzący się z drugiego języka, oczywistości te pozostawały dla mnie przeważnie niewidoczne.

piątek, 29 maja 2009

Świątek, piątek i niedziela…

Kilka lat temu toczyła się w Polsce dyskusja na temat regulacji działalności handlu. Spierano się o to, czy wprowadzić ustawowy zakaz pracy sklepów w niedziele i święta. Udało się wypracować funkcjonujący dziś kompromis, jednak wciąż dają się słyszeć głosy niezadowolonych z obecnego stanu rzeczy, którzy chcą wprowadzenia kolejnych urzędowych zakazów. Do listy dni wolnych dodają kolejne święta, by osiągnąć cel ostateczny, czyli kompletny zakaz handlu w niedzielę.

Bułgarzy natomiast sami mogą zadecydować, kiedy chcą robić zakupy. Państwo nie wtrąca się w ich konsumenckie preferencje. Sklepy są czynne prawie zawsze, nawet w największe święta. Funkcjonują wtedy nie tylko sklepy, ale wszelkiego rodzaju punkty usługowe. Własność prywatna oznacza w Bułgarii to, że właściciel małego sklepu z butami ma prawo pracować kiedy chce. Takie samo prawo ma szewc i posiadacz budki z pizzą. Szefowa zakładu fryzjerskiego zapytana dlaczego pracuje w święta, zrobiła bardzo wielkie oczy ze zdziwienia. A dlaczego miałabym nie pracować? Podobnie pytaniem oburzają się jej klienci, młodzi ludzie, którzy argumentują, że ciężko pracujący obywatele, zamiast odłożyć zakupy na wolny dzień, czyli niedzielę, będą musieli udać się na zakupy w dzień, w którym pracują. Zmęczeni pracą i zirytowani. A co stanie się z ludźmi, którzy mają pracę, bo zgadzają się pracować w sklepie w niedzielę? Gdzie będą pracowali po wprowadzeniu zakazu? Młodych idealistów najbardziej niepokoi jednak to, że takie odgórne ograniczenie, to zamach na wolność jednostki. Zamach na wolność i sprzedającego i kupującego!

środa, 27 maja 2009

Semantyka nr 1: Wyznanie notorycznego grzesznika

W sprawie pożytku płynącego z uczenia się języka bułgarskiego, niech słowa przemówią same za siebie:

грях (grjach)– grzech
грешка (greszka)– błąd (malutki grzeszek)
греша (gresza)– mylić się, grzeszyć

Kto grzeszy, popełnia błąd. Grzechem więc jest się mylić i błędy te popełniać, a szczególnie te same błędy popełniać notorycznie.

poniedziałek, 25 maja 2009

Rozhuśtała się podłoga

Wczoraj wieczorową porą zasiedliśmy do smacznej, rodzinnej kolacji. Po kilku minutach radosnej konsumpcji przytrafiła się nam wielka niespodzianka. Stabilna podłoga mieszkania zamieniła się nagle w pokład rozhuśtanego falami statku. Po sekundzie, może dwóch, dotarło do mnie, że to trzęsienie ziemi! Spojrzenie na wisząca w kuchni lampę dodatkowo pogłębiło uczucie niepewności, a próba podejścia do okna stała się takim samym wyzwaniem, jak przejście kilku metrów po murku dla wstawionej mocno osoby. Podobna atrakcja spotykała nas jeszcze 2 razy tego wieczora. W sumie 3 wstrząsy trwające po około 10 sekund każdy. Serwisy informacyjne podały, że epicentrum znajdowało się w Macedonii, 160km na południowy zachód od Sofii. Najsilniejszy wstrząs miał około 5.3 stopnia (w skali Richtera). Późniejsze były już odrobinę słabsze. W ostatnich dniach w Macedonii zanotowano ponad 350 wstrząsów o różnej sile. Wychodzi na to, że tamten rejon jest mocno aktywny sejsmicznie (Mapa aktywności sejsmicznej).

A jak reagują na trzęsienia ziemi mieszkańcy Sofii? W zasadzie ze spokojem i opanowaniem. Wstrząsy sejsmiczne pojawiają się w Bułgarii kilka razy do roku. Poprzednie trzęsienie ziemi, o sile 4.3 stopnia w skali Richtera, było odczuwalne w Sofii w listopadzie 2008 roku.
Dzieci od przedszkola uczone są, że należy stanąć pod futryną drzwi i nie wolno wsiadać do windy. Nie wpadają więc w panikę. Dorośli po kilkudziesięciu takich epizodach doświadczonych w życiu również nie ekscytują się zbytnio. Można się przyzwyczaić - mówią. Oczywiście w pracy, czy wśród znajomych wymieniają się później uwagami. Ale ma to charakter w pewien sposób towarzyski.
Natomiast ludzie, którzy nie przywykli jeszcze do tego typu wrażeń myślą obrazami z Hitchcocka i są na tyle wstrząśnięci, że nie potrafią później przez pół nocy zasnąć.

niedziela, 24 maja 2009

Kwitnące kasztanowce

Spacerując wieczorem po sofijskich ulicach uświadomiłem sobie obecność olbrzymiej liczby kwitnących kasztanowców, które wysycają swym aromatem uliczne powietrze. Ich zapach jest tak intensywny, że nie sposób go tak po prostu zignorować. Tysiące drzew kasztanowca w mieście. Całe aleje obsadzone po bokach kasztanowcami. Widok dla mnie całkowicie nowy. Nigdzie aż tylu kasztanowców na raz nie widziałem. Nie jest to kasztanowa monokultura, bo są ulice, gdzie kasztanowców prawie nie ma, za to licznie reprezentowane są inne gatunki: platan, klon w licznych odmianach, lipa...ale tak, czy tak, kasztanowców jest w Sofii zadziwiająco dużo. Jak na miasto, jest tu w ogóle bardzo dużo zieleni. Cieszę więc na spacerach oko i czerpię przyjemność płynącą z miło łechtanego zmysłu powonienia. Aż nie mogę doczekać się jesieni, kiedy na ulice zaczną spadać brązowe kasztany i palczaste, zabarwione jesienią liście… o ile oczywiście coś tych pięknych kasztanowców wcześniej nie dopadnie.

W Polsce kasztanowe alejki dotknięte są przeważnie jakąś odmianą kasztanowej zarazy. Często atakuje je Szrotówek kasztanowcowiaczek (Cameraria ohridella), ale też inne mało przyjemne dla kasztanowca stworzonka (więcej o chorobach kasztanowców).

Tutejsze drzewa wyglądają na razie imponująco. Mam nadzieję, że do jesieni nic tych kasztanowców złośliwie nie nadgryzie. A tymczasem...już niedługo zaczną kwitnąć lipy :)

piątek, 22 maja 2009

Od chalga do folku

Chalga jest w Bułgarii zjawiskiem wszechobecnym. Słychać ją w autobusie, w taksówce, w budce z kwiatami, u fryzjera... a nawet na placu zabaw. Ostatnio widziałem sześcio-siedmioletnie dzieci, które wracając ze szkoły odtwarzają sobie z komórki piosenki chalgi. W pewnej chwili trafiła się pośród piosenek nawet perełka typu - Biała róża - spiewana przez Slavkę Kalczevą... i dzieci również przy tym kawałku bawiły się świetnie. Osiem małych osóbek do muzyki tej tańczyło i głośno śpiewało.
Chalga zdaje się być dla dzieci naturalna jak powietrze. Czy w przyszłości zdołają zmienić o chalga zdanie? Pewnie część z nich je zmieni, a część nie :) Niektórzy wieszczą nadciągającą degenerację modzieży i upadek bułgarskiej kultury. Inni cieszą się, że kultura ta mieni się wieloma odcieniami i znajduje dogodne dla siebie nisze.

Wytwórnia Payner, która urosła w potęgę dzięki muzyce chalga, promuje od pewnego czasu również folk. Może dzieciaki sięgną któregoś dnia do samych korzeni chalgi? Odnajdą folk w jego najbardziej klasycznej i najczystszej postaci i zachwycą się nim? Niewykluczone. Biała róża bardzo do tego folku dzieciaki przybliża.
Stopniowo postaram się lepiej przypatrzeć tej muzyce, bo zauważam sporo ciekawych rzeczy wokół niej. Postaram się wtedy napisać o chalga coś więcej. A tymczasem piosenka, o której wspominałem:



A tu starsi bawią się do tej samej muzyki na domowej imprezie: