czwartek, 29 października 2009

Orfeusz był Bułgarem

W ramach obchodów 50-lecia telewizji BHT (bułgarska narodowa telewizja) emitowane są co środę kolejne odcinki przypominające historyczne edycje Złotego Orfeusza - bułgarskiego festiwalu muzyki popularnej. Więcej o festiwalu Wikipedia pisze po polsku tu -> Złoty Orfeusz, i po bułgarsku tu -> Златният Орфей

Kilka odcinków przegapiłem, ale i pozostałe będzie miło obejrzeć. Formuła trochę między Opolem a Sopotem. Fajnie posłuchać bułgarskiej muzyki, której w ogóle nie znam, zobaczyć dawną scenografię i dawną modę. Jakże ten świat odległy! Niektóre piosenki dziś są już absolutną klasyką. Można ich posłuchać całkiem często w niekomercyjnych stacjach.

Szukając w Internecie informacji na temat festiwalu zwanego Złotym Orfeuszem natrafiłem przy okazji na informację o tym, że patron festiwalu, znany z mitologii Orfeusz był Bułgarem, a ściślej mówiąc Trakiem! Ale od Traków Bułgarzy się przecież wywodzą. Potwierdzenie tezy o trackim pochodzeniu Orfeusza znajduje się między innymi na antycznych monetach. (Można je obejrzeć na stronie powięconej antycznej Bułgarii).

Bardzo mocnych argumentów dostarczają też wyniki pracy archeologów. Latem 2004 roku profesor Nikołaj Owczarow odkrył grobowiec Orfeusza w pobliżu wioski Tatul znajdującej się w górach rodopskich. Link do strony Novinite - gdzie znajduje się zdjęcie obiektu

Grecy chyba nie bardzo mają ochotę z Orfeusza rezygnować, ale Bułagrzy dzielnie o niego walczą. Sprawa ta traktowana jest na tyle poważnie, że badania finasuje Bułgarska Akademia Nauk, a rękę na pulsie cały czas trzyma adekwatne ministerstwo.

Kolejny zabytek, który będziemy musieli zobaczyć!

sobota, 24 października 2009

Mapa atrakcji turystycznych

Dostaliśmy niedawno od zaprzyjaźnionego miłośnika Bułgarii (A. – serdeczne dzięki) dwa przydatne drobiazgi, które warto mieć w swoim turystycznym niezbędniku. Oto one:

Doskonała mapa wydawnictwa kartograficznego Domino. Po jednej stronie znajduje się przyzwoita mapa drogowa, a po drugiej mapa mniej szczegółowa, ale za to z naniesionymi 525 atrakcjami turystycznymi. Bardzo poręczna i przydatna to kombinacja, szczególnie dla osób chcących dokładniej poznać Bułgarię.


Zdjęcia obiektów, ukształtowanie terenu, wzniesienia, lasy, jeziora i rzeki. Mapa jak widać jest przyjemna wizualnie, a przy tym klarowna.


Pod mapą znajdują się angielskie nazwy obiektów. Bardzo przydatne dla turystów niezaznajomionych z cyrilcą.


Za symbolicznego 1 Leva można dokupić sobie do mapy książeczkę wydaną przez Narodowy Komitet Organizacyjny Bułgarskiego Związku Turystycznego.


Można wpisać swoje dane personalne, ale nie wiem, czy w wyszczególnionych w książeczce obiektach, po jej okazaniu otrzymuje się zniżke?


Książeczka zawierająca spis 100 najważniejszych bułgarskich atrakcji, które pogrupowane są według województw.


Znajdują się w niej również rubryczki, w których zbiera się pieczątki potwierdzające zaliczenie danej atrakcji turystycznej.

poniedziałek, 19 października 2009

50 filmów najważniejszych dla Bułgarów

Telewizja BNT rozpoczęła właśnie cykl emisji 50 filmów uznanych przez bułgarskich telewidzów za najważniejsze. Przed projekcjami wprowadzenie czynią fachowcy od filmu: krytycy filmowi, operatorzy.. zapowiada się niezwykle interesująco. I już na sam początek przyjemna niespodzianka - Dusze stracone z Janem Englertem w roli głównej (pisałem o filmie tu). Bardzo Englerta chwalono za charyzmę, za profesjonalizm. Film nakręcono w 1975 roku, ale jakże głęboko musiał zapaść ludziom w pamięć, skoro w plebiscycie zagłosowali na niego i chcą go obejrzeć ponownie. Momentami genialne zdjęcia - efekt pracy operatora Christo Totewa. Ponieważ przed obejrzeniem filmu znałem już współcześnie napisaną piosenkę Lili Ivanowej, w której wykorzystano melodię z filmu, to podczas oglądania nie potrafiłem uwolnić się od głosu Ivanovej i słów piosenki.
Z niecierpliwością czekam kolejnego poniedziałku! Zapowiadają komedię o człowieku, na którego poluje 9 kobiet. Na pierwszy rzut oka coś jak polski 'Och, Karol' - chętnie zobaczę :)

sobota, 17 października 2009

Auta z kierownicą po prawej stronie.

Dziwiłem się mocno ilości samochodów z kierownicą po prawej stronie jeżdżących po sofijskich ulicach. Zarejestrowane są normalnie, jako w pełni spełniające warunki dopuszczenia do ruchu ulicznego. Jest ich wcale nie tak mało. I zdaje mi się, że wciąż ich przybywa. W Wielkiej Brytanii auta używane są bardzo tanie, bo nie ma na nie wielu chętnych w pozostałych krajach UE. Dlatego opłaca się je sprowadzać. Ale zastanawiałem się jak to możliwe, że w Bułgarii takie auta bez problemu da się zarejestrować!

W warunkach ruchu prawostronnego, jaki dominuje w Europie, auta z wielkiej Brytanii nie są do prowadzenia ani zbyt wygodne, ani zbyt bezpieczne. Widać to najlepiej na drodze, kiedy kierowca siedzący po prawej stronie, aby wyprzedzić jadący przed nim samochód musi wykonywać gwałtowne i przesadzone manerwy, bo inaczej nie jest w stanie zobaczyć tego, co się dzieje przed nim na drodze. Myślałem, że rejestracja takich brytyjskich aut w Bułgarii to niezdrowy ewenement, a tu okazuje się, że bułgarskie przepisy w tej kwestii lepiej dostosowane są do wymogów unijnych niż przepisy polskie. Przeczytałem dziś, że Komisja Europejska wszczęła postępowanie przeciwko Polsce, ponieważ polskie przepisy, które nie pozwalają na rejestrowanie aut brytyjskich mających kierownicę po prawej stronie są sprzeczne z dyrektywą unijną o wolnym przepływie towarów. Ciekawe, czy brytyjczycy zaczną rejestrować u siebie auta kontynentalne, z kierownicą znajdującą się jak u nas po lewej stronie?

wtorek, 13 października 2009

Lwiątko, czy raczej Lewuś?


Kiedy przychodzi zapłacić mi gdzieś 1 Leva, prawie zawsze słyszę magiczne słowo Лeвчe (lewcze). Brzmi to uroczo, ale jak je przetłumaczyć na polski? Lwiątko? A może mniej dosłownie - Lewuś. Lewuś zawiera w sobie aluzję do pieniędzy zarabianych na lewo (Szara strefa w gospodarce szacowana jest na około 30% oficjalnego PKB).
Lwiątko kojarzy się z samochodzikiem firmy Peugeot ;-) Ja wolę Lwiątko, moja żona preferuje słowo Lewuś.

Ciekawe, że na 1 lewie lwa wcale nie ma. Jeszcze zabawniejsze jest to, że za czasów Czechosłowacji na czechosłowackiej koronie widniał wizerunek wielkiego lwa, a korona jaką lew nosił była maluteńka. Więc może to czechosłowacka korona powinna była zwać się Lew ;-)
Tu takiego lwa w koronie można sobie obejrzeć --->korona czechosłowacka

czwartek, 8 października 2009

Chodzenie po ogniu

O chodzeniu po ogniu po raz pierwszy przeczytałem zdaje się w roku 1987. Wychodząc z warszawskiego muzeum techniki natrafiłem na stoisko z różnorakimi publikacjami. Między książkami poświęconymi technice znalazły się też publikacje dotyczące psychotroniki. Fundusze jakie posiada na wycieczce nastoletni wycieczkowicz pozwoliły mi na zakup 2 pozycji. Obie autorstwa słynnego badacza zjawisk nadprzyrodzonych, pana Lecha Emfazego Stefańskiego. Jedna opisywała wywoływanie stanu alfa, druga poświęcona była greckiemu misterium ognia zwanemu Anastenaria. Do obu publikacji dołączone były kasety magnetofonowe spreparowane tak, aby synchronizować działanie półkul mózgowych. Kaseta do broszurki poświeconej Anastenariom zawierała oryginalna muzykę zarejestrowana podczas tego misterium. „Wiedzę” z broszurek wchłonąłem w drodze powrotnej, ale kaset nie miałem gdzie odsłuchać. Wracając z dworca, mimo późnej pory, odwiedziłem swojego przyjaciela. Razem zajmowaliśmy się astronomią, fotografią, szeroko pojętą techniką i przyrodoznawstwem. (Konstruowaliśmy różne zabawne rzeczy, między innymi czuły galwanometr by posłuchać jak mówią rośliny - działał świetnie – rośliny rzeczywiście „mówią”, tylko nie bardzo potrafiliśmy wtedy zrozumieć co).

Zostawiłem przyjacielowi jeden z zestawów, akurat mnie przypadła broszura o stanie alfa, jemu o Anastenariach. Dwie godziny później odbieram telefon, przyjaciel krzyczy do słuchawki:
- [seria przekleństw, przeciągająca się seria przekleństw]…sobie nogę!!!
- jak to poparzyłeś sobie nogę? - pytam przerażony.
- przeczytałem broszurkę, włożyłem kasetę do Kajtka (taki ówczesny polski walkman bardzo podłej jakości) i zapuściłem. Wydawało mi się, że nogi zrobiły mi się trupio zimne, więc zapaliłem świeczkę i trzymałem nogę nad jej płomieniem. I tak sobie zrobiłem strasznego bąbla.


Próbowaliśmy dojść przyczyn niepowodzenia. Takie znaleźliśmy wtedy wytłumaczenia:
- płomień świecy miał temperaturę jakieś 1100 stopni zamiast 500
- nie słuchał muzyki w skupieniu. Mniej więcej w połowie kasety zadzwoniła do niego dziewczyna. Rozmowa nie była długa, bo pokłócili się o coś, ale o koncentracji i transie nie mogło być już oczywiście mowy.
Po tej spektakularnej i bolesnej porażce sam już próby nie podjąłem i o całej historii zapomniałem na długie lata.

W poprzednią sobotę oglądałem w bułgarskiej telewizji program o chodzeniu po ogniu. Dowiedziałem się, że Nestinari – ludzie, którzy robią to bez szkody dla swojego ciała, na co dzień żyją normalnie, mają rodziny, pracują, chorują nawet. Co ich wyróżnia? Specjalnego rodzaju predyspozycje oraz czystość duchowa. Tylko osobom o nieskazitelnej duszy Bóg pozwala bez obrażeń zetknąć się z ogniem. Nie może tego robić każdy, o czym boleśnie przekonują się nieliczni śmiałkowie, którzy spacer po rozżarzonych węglach kończą w szpitalu z poparzonym stopami.

Święty Ogień w Prawosławiu ma miejsce szczególne (napiszę o tym więcej w okolicy Wielkanocy - jedną z jego cech jest to, że nie parzy). W przypadku Nestinariów, ogień jest jak najbardziej normalny, a odporność na niego zsyła Bóg podczas misterium wyłącznie nielicznym. Odporność ta w niektórych wypadkach rozciąga się nie tylko na ciało, ale i na ubrania osoby tańczącej na żarze. Pięknie tę wiarę ilustruje animacja stworzona przez współczesną bułgarską artystkę Marię Tsanevą.



Nestinarka trzyma w dłoniach ikonę przedstawiająca Św. Konstantyna i Św. Elenę, to na cześć tych właśnie świętych odbywa się ogniste misterium.

Nestinarstwo wpisane zostało niedawno na listę niematerialnego dziedzictwa ludzkości UNESCO. Znalazło się tam obok Tanga, w którym głównych aktorów spektaklu trawi ogień wewnętrznego pożądania przekładający się na kroki i ekspresję tańca. Ekstaza cielesna w Tangu - duchowa czystość w Nestinarstwie. Cóż za para!

Gorąco polecam następujące lektury, gdzie o chodzeniu po ogniu można przeczytać więcej:

Hipotezy co do mechanizmów ochronnych, trochę historii, demistyfikacja.

A ten link pokazuje, że chodzenie po ogniu jest szeroko znane w różnych kulturach i pod różnymi szerokościami geograficznymi.

Mam straszną ochotę zobaczyć Nestinaria na żywo, w odpowiednim momencie wybiorę się pewnie w stosowną okolicę u podnóża Strandży.

czwartek, 1 października 2009

Zawyły syreny w Sofii

Kolejna rzecz, która mnie zaskoczyła w Bułgarii. Punktualnie o godzinie 11 obrona cywilna rozpoczęła testowanie systemów ostrzegawczych. Przez około 20 minut wyły syreny tak mocne, że ich dźwięk bez trudu przedostawał się przez zamknięte okna. Do tego sprawdzano działanie megafonów, przez które podawane były jakieś komunikaty, z których zdołałem wyłowić kilka zaledwie słów. Niesamowicie to wszystko brzmiało w Sofii, która położona jest między górami. Echo potęgowało jeszcze niesamowitość tego eksperymentu. Na szczęście wcześniej w mediach podano informację, że takie ćwiczenia odbędą się we wszystkich większych bułgarskich miastach, bo w przeciwnym wypadku, podejrzewam, że wybuch paniki byłby murowany. A może nie? Może Bułgarzy przywykli już do takich atrakcji? W końcu takie ćwiczenia obrony cywilnej przeprowadzane są tu ponoć regularnie. Mimo, że dźwięk był nieprzyjemny i przeszywający, ludzie na ulicy starali się go ignorować i udawać, że nic nie słyszą. Ciekawe, że w Polsce nigdy z takimi akcjami się nie spotkałem. Jaką moc musiały mieć te urządzenia by nagłonić tak duże miasto jak Sofia?