niedziela, 11 grudnia 2011

Antypody słowiańskości

Istnieje między językiem polskim a bułgarskim dość ciekawa różnica w sposobie wyrażania niektórych myśli. Momentami wygląda to tak, jakby rozmawiały ze sobą osoby stojące po przeciwnej stronie zjawisk, czy pojęć, i patrzące w kierunku granicy pojęcia te rozdzielającej. Jak na przykład w takiej parze fraz:

polski: być na krawędzi zagłady
bułgarski: być na krawędzi ocalenia (на ръба на оцеляването)

W Polsce mamy kasę chorych, w Bułgarii istnieje kasa zdrowych (Здравна каса).

Albo sytuacja, kiedy wchodzimy do urzędu, czy sklepu:
polski urzędnik powie - słucham
bułgarski urzędnik powie - mów (kажи).

Początkowo odbierałem to "mów", jako przejaw strasznego chamstwa. Jednak po kilku takich sytuacjach komunikacyjnych zorientowałem się, że rzecz jest zupełnie w czymś innym...

Wychodzi na to, że przy fizycznym rozdzieleniu się pierwotnej rodziny słowiańskiej rozszczepiła się też jakoś językowa rzeczywistość. Ludzie zaczęli patrzeć na pewne sprawy z drugiej strony.

Na myśl przychodzi mi legenda o trzech braciach: Lechu, Czechu i Rusie. Tak naprawdę w legendzie tej powinien znaleźć się jeszcze brat czwarty, czyli Bułgar! Dlaczego? Ponieważ genetycy badający migrację populacji ludzkich ustalili niedawno, że Bułgarzy genetycznie najbardziej podobni są do Ukraińców i Polaków. Znaczyłoby to, że są najczystszej krwi Słowianami. Zdaje się, że trzeba będzie przepisać na nowo podręczniki historii i encyklopedie, a nawet poprawić legendy ;-)



środa, 23 listopada 2011

Ekologia już od przedszkola

Kilka dni temu chciałem wyrzucić metalowy kapsel do kosza na śmieci, ale zauważył to mój 4 letni synek. Poinstruował mnie, że metalu nie wyrzuca się do kosza, tylko zbiera. Jak się nazbiera go więcej, to można sprzedać i zarobione stotinki wrzucić do skarbonki. Jak pieniążków nazbiera się w skarbonce więcej, to można coś sobie kupić, słodycze albo zabawkę. Tak to ekologicznie edukuje się dzieci w bułgarskich przedszkolach :)

czwartek, 10 listopada 2011

Ludmil Angelov uhonorowany prestiżowym polskim medalem - Gloria Artis

Włączam dziś jeden z moich ulubionych kanałów radiowych, a tam ambasador RP w Bułgarii, JE Leszek Hansel, komplementuje twórczość znakomitego bułgarskiego pianisty Ludmiła Anegłowa (Людмил Ангелов-strona główna). Ambasador wyjaśnił słuchaczom radia, że pianista wniósł olbrzymi wkład w promocję kultury polskiej, poprzez mistrzowskie wykonania utworów kompozytorów polskich na scenach sal koncertowych całego świata, czym w pełni zasłużył sobie na prestiżowy medal -"Zasłużony Kulturze Gloria Artis". W radio przemawiał też  sam Ludmił Angełow, który opowiadał o swojej miłości do muzyki Chopina i o fascynacji innymi polskimi kompozytorami. Wspominał polskich przyjaciół i swoje wielokrotne pobyty w Polsce, gdzie dość często koncertuje. Polacy bardzo przypominają mu Bułgarów, dzięki czemu muzyk czuje się w Polsce jak we własnym domu. Serce rośnie kiedy słucha się takich rzeczy.

Fotografia pochodzi ze strony: http://www.slusham.com/img/ludmil_angelov_6.jpg

wtorek, 8 listopada 2011

środa, 26 października 2011

Bułgaria w starej fotografii

Dziś linki do świetnych serwisów, zawierających unikalne zdjęcia pokazujące wygląd dawnej Bułgarii: architektura, ludzie, wydarzenia ... co tu dużo pisać. Trzeba kliknąć na linki i na własną rękę odbyć sentymentalną podróż w czasie.

1) Изгубената България - http://www.lostbulgaria.com/

2) Стара София - http://www.stara-sofia.com/

niedziela, 23 października 2011

Przedruk wykładu Bronisława Geremka w czasopiśmie bułgarskim

Czasopismo 'Chrześcijaństwo i kultura' (Християнство и култура) zamieściło w swoim 7 numerze tłumaczenie wykładu zatytułowanego 'Niepewne jutro europejskiej utopii w XXI wieku' - autorstwa znamienitego polskiego profesora - dysydenta Bronisława Geremka. Tak pięknie o śp. Bronisławie Geremku napisali recenzujący wspomniane czasopismo autorzy z innego pisma - Dziennika Literackiego (Литературен вестник 14-20.09.2011)

Fragment rzeczonego wykładu w wersji bułgarskiej ---> TU

A tu linki do obu czasopism:

Литературен вестник - http://litvestnik.wordpress.com/
Християнство и култура - http://www.hkultura.com/index.php

wtorek, 18 października 2011

Dyscyplina finansowa w Bułgarii

Deficyt budżetowy Bułgarii wzrósł o niecałe 1.5% licząc rok do roku. W 2014  deficytu ma w ogóle nie być. Jak możliwy jest tak doskonały wynik, kiedy cała Europa pogrąża się w coraz większych długach? Odpowiedź jest prosta. Stery kraju dzierżą ludzie, którzy mówią tak:

Premier Bojko Borisow: 1) Nie ma mowy o wprowadzeniu 13 pensji w budżetówce. Nie stać nas na to.

2) Kraje Unii mają problemy finansowe ponieważ pogwałciły podstawowe prawo logiki i wydawały więcej niż zarabiały. A jak widać na dłuższą metę tak się nie da.

V-ce premier, minister finansów Simeon Diankow: Państwo miało mniejsze dochody, niż zakładano. Mniejsze niż się spodziewano są inwestycje zagraniczne. Dlatego w roku 2012 nie będzie żadnych podwyżek emerytur czy płacy minimalnej. Nie możemy sobie na to pozwolić.

A tuż za granicami Bułgarii, w dużo bogatszej Grecji strajki paraliżują kraj. Pracownicy budżetówki nie chcą stracić przywilejów takich jak 14 i 15 pensja ...

niedziela, 16 października 2011

Nie wiedziałam, że Krzysztof nagrał płytę w Bułgarii...

Ja też nie wiedziałem, że nagrał. Dowiedziałem się z filmu Made in Poland, (scenariusz i reżyseria Przemysław Wojcieszek).

W pewnym momencie matka głównego bohatera, wielka fanka Krzysztofa Krawczyka oznajmia:
- Nie wiedziałam, że Krzysztof nagrał płytę w Bułgarii.

Jest to jedyne w tym filmie odniesienie do Bułgarii. Jak ten motyw wymyślił scenarzysta? -  nie wiem. Przypadek? Tylko, że gdyby dobrze się przyjrzeć okładce płyty, można dojrzeć tam literkę, która nie występuje w bułgarskiej wersji cyrylicy. Za to w rosyjskiej wersji tak. Jest to przedostatnia litera nazwiska realizująca funkcję fonetyczną polskiego 'y'.


czwartek, 15 września 2011

Maska - animowana adaptacja opowiadania Lema zdobywa Grand Prix w Warnie!

Maska - animacja genialnych Braci Quay, będąca adaptacją opowiadania Stanisława Lema, zdobyła właśnie Grand Prix podczas tegorocznej edycji Światowego Festiwalu Filmów Animowanych w Warnie. 
Mimo, że Braci Quay nie są Polakami, film uważany jest za film polski. Być może, ze względu na zaangażowanie finansowe polskich instytucji kulturalnych. Dużą rolę odgrywa wspaniała muzyka Krzysztofa Pendereckiego i przede wszystkim tytułowa Maska - pióra Stanisława Lema.


Informacja o nagrodzie na stronie festiwalu

Poniżej opis filmu pochodzący ze strony studia SE-MA-FOR, czyli polskiego producenta.

"Maska" to najnowszy film animowany reżyserów i animatorów lalkowych, Braci Quay, z muzyką Krzysztofa Pendereckiego. Scenariusz filmu jest adaptacją powieści Stanisława Lema o tym samym tytule.  Akcja "Maski" toczy się w zaawansowanym technologicznie, ale jednocześnie feudalnym świecie. Piękna Duenna została stworzona po to, aby wypełnić pewną misję. Jednakże będzie musiała dokonać wyboru, pomiędzy wywiązaniem się z zadania do którego została powołana a miłością.
Trailer filmu

wtorek, 13 września 2011

ulica Adama Mickiewicza w Sofii

Postać Adama Mickiewicza - naszego wielkiego poety, literaturoznawcy i popularyzatora Polski i polskości wplotła się w jakiś tajemniczy dla mnie  sposób w historię i współczesność Bułgarii. Bułgarskiej kulturze literackiej rewelacyjnie przyswoili go tłumacze, ale jak Mickiewicz stał się patronem sofijskiej szkoły podstawowej (15 СОУ "Адам Мицкевич"), sofijskiego przedszkola (41 ОДЗ "Адам Мицкевич") oraz ulicy w Sofii (ул. Адам Мицкевич)? Jak to się stało, że imieniem  Adama Mickiewicza nazwano ulicę w nadmorskim mieście Burgas? Ciekawe, czy w Polsce istnieją jakieś placówki lub obiekty noszące imiona bułgarskich patronów?


Ulica Adama Mickiewicza w Sofii


Wyświetl większą mapę


oraz ulica Adama Mickiewicza w Burgas, która krzyżuje się z bulwarem o dumnie brzmiącej nazwie - "Demokracja".


Wyświetl większą mapę

niedziela, 10 lipca 2011

Szprotki na dwa sposoby

Moje ostatnie kulinarne 'odkrycie' to szprotki (Sprattus sprattus).

Wiktuał zwie się - Kопърка (wymawiamy kopyrka) - szprotki marynowane - w smaku jak śledzie, może odrobinę delikatniejsze. Najfajniejsze jest to, że tusze rybie są małe, maja kilka centymetrów długości. Coś jak pomniejszone płaty śledziowe. Bardzo ładnie się prezentują, jeśli dobrze je podać. No i najważniejsze - są bardzo smaczne, jeśli ktoś w ogóle lubi ryby.
A z bułgarskim kwaśnym mlekiem (4,5% tłuszczu, smakuje jak polska lekko kwaśna śmietana) - rewelacja.



No i hit namorskich knajpek - Цаца (wymawiamy - caca) - szprotki smażone na głębokim oleju, bardzo dobre do piwa, ale i białego wina również. Podejrzewam, że i rakija doskonale do nich pasuje, jeśli w ogóle nie jest to najlepsza kombinacja.


Zdjęcie pochodzi z zasobów Wikipedii z artykułu - Цаца.

poniedziałek, 4 lipca 2011

W Bułgarii płaci się za studia!

Wielkimi krokami zbliża się do Polski konieczność płacenia za studia. Tak, tak - sprawa jest w zasadzie przesądzona, adekwatna ustawa już istnieje - więc młode pokolenie Polaków będzie niedługo płacić za studiowanie!

A w Bułgarii już od dawna płaci się za studia. I wcale nie powoduje to braku studentów na uczelniach. Każdy tu traktuje studia jako inwestycję. Różne okresy czasu potrzebne są by zwróciły się poszczególne kierunki. Na przykład po filologii polskiej dość szybko można się odkuć. Wystarczy przepracować 2-3 tygodnie by opłacić sobie cały rok studiów! Po wielu kierunkach oddawanie pieniędzy trwa dłużej. Ale absolutnie zawsze się to opłaca. I podobnie będzie w Polsce, jeśli nie lepiej.
Gdzie wydawać by się mogło, że niektóre kierunki są mało sensowne, a jednak w Polsce bibliotekarz z 10 letnim stażem (odpowiednim stopniem awansu zawodowego) jest w stanie wyciągnąć 3000zł miesięcznie na rękę! Informatycy wiadomo, lekarze również, ale i po studiach technicznych powinno być nieźle.
Oczywiście jeszcze fajniej, kiedy studia ma się za darmo, wtedy czysty zysk. Ale tak dłużej już się nie da, kiedy budżet Polski trzeszczy w szwach i gdzieś oszczędności szukać trzeba.

A dlaczego płaci się w Bułgarii?

1) Państwo robi wszystko by utrzymać jak najniższy deficyt budżetowy (Bułgaria chyba jako jedyny kraj UE spełnia kryteria unii walutowej, choć w systemie Euro nie jest. Całkowity deficyt nie sięga kosmicznych wartości, mieści się obecnie w 20% PKB - jest to wartość możliwa jeszcze do spłacenia! Bułgarów nie duszą kosmiczne odsetki od kredytów. W roku 2014 deficyt ma wzrosnąć zaledwie o 0,5% - i wydaje się to wartością osiągalną).

2) Studenci muszą dobrze się zastanowić, czy studiowanie danego kierunku im się opłaci. Rynek radzi sobie sam - bez specjalnych biur centralnego planowania i pośrednictwa, czy uczelnianych 'magicznych' biur kariery! To potrzeby rynku decydują o tym, jakie kierunki są aktualnie najbardziej potrzebne. Istnieje zdrowe sprzężenie zwrotne.  Nawet po opłatach za studia można się wstępnie zorientować, jakie są szanse na pracę i jak ta praca będzie opłacana przez pracodawcę.

W tabeli podałem wysokość rocznej opłaty za studia na wybranych kierunkach, na Uniwersytecie Sofijskim - najlepszej uczelni w kraju:

Kierunek
Opłata roczna
Bibliotekarstwo
500 lv (1000 zł)
Biotechnologia
750 lv (1500 zł)
Chemia
750 lv (1500 zł)
Filologie
500 lv (1000 zł)
Geografia
750 lv (1500 zł)
Geologia
750 lv (1500 zł)
Informatyka
750 lv (1500 zł)
Kultura fizyczna
340 lv (680 zł)
Matematyka
750 lv (1500 zł)
Medycyna
925 lv (1850 zł)
Pedagogika
340 lv (680 zł)
Politologia
500 lv (1000 zł)
Psychologia
500 lv (1000 zł)
Socjologia
500 lv (1000 zł)
Stosunki międzynarodowe
500 lv (1000 zł)
Teologia
500 lv (1000 zł)

środa, 29 czerwca 2011

Żyliśmy w socjalizmie - 171 prywatnych historii

Żyliśmy w socjalizmie to wybór 171 krótkich opowieści napisanych przez zwykłych obywateli, zestawionych w jednym tomie przez słynnego bułgarskiego pisarza i poetę Georgi Gospodinova (Георги Господинов Георгиев). Wspomnienia posegregowane zostały chronologicznie, wedle dekad, których dotyczyły, począwszy od lat 50-tych a na późnych latach 80-tych kończąc. Są też opowieści nie mieszczące się w tych 'dekadowych' ramach. Na przykład syntetyczne zestawienie 78 rzeczy, których w komunizmie robić nie było można. Większość nakazów i zakazów niezwykle mocno ingerowała w życie prywatne obywateli. Na przykład:

2 - nie można był swobodnie wyjechać z kraju.
6 - nie można było mieć długich włosów.
7 - nie można było słuchać zachodniej muzyki.
23 - można było zgnić w wiezieniu za opowiedzenie żartu politycznego
26 - nie można było zawrzeć związku małżeńskiego z cudzoziemcem bez specjalnego pozwolenia władz.
29 -nielegalny wyjazd z kraju, albo samowolne przedłużenie pobytu za granicą zagrożone było karą 3 lat więzienia i konfiskatą mienia.
43 - nie można było wynająć hotelowego pokoju i zamieszkać w nim z partnerem, który nie był oficjalnie małżonkiem wpisanym w dowód osobisty.
44 - nie można było nocować w hotelu w mieście, w którym miało się zameldowanie.
54 - nie można było otrzymywać z zagranicy żadnej prasy
76 - bez procesu sądowego, na mocy wyłącznie decyzji administracyjnej można było zostać zmuszonym do opuszczenia miejsca zamieszkania i przeprowadzki w wyznaczony przez władzę rejon, bez prawa powrotu.

Widać, że większość pomysłów na terroryzowanie obywateli była wspólna w całym układzie warszawskim. Jak się czyta takie opowieści, to i straszno i śmiesznie jednocześnie. Niektóre historie są jednak dość pogodne, jakby w ogóle świat zewnętrzny z jego ograniczeniami i absurdalnym przymusami autorów opowieści nie dotyczył. Na przykład opowieść o wydobywaniu się z koszmarnej biedy, kiedy to pewien chłopak postanowił nauczyć się produkowania cegieł by wybudować dom. Pracował fizycznie, a oprócz tego uczył się w szkole na tyle dobrze, że mógł później pójść na studia i zostać inżynierem. Taka historia mogła się rozegrać w latach 50-tych absolutnie wszędzie, niezależnie od systemu politycznego.

Sporo tu ciekawych opowieści. Brnę przez książkę powoli, dopiero 1/3 książki za mną. Słownik leżący na biurku nie czuje się zaniedbany i porzucony, bo bardzo często muszę go brać w dłonie.
Ale warto, jak najbardziej warto dowiedzieć się jak władza traktowała obywateli i jakimi problemami żyli ludzie w Bułgarii. Przy okazji dowiedziałem się, jak w czasach komunizmu traktowana była cerkiew prawosławna. Służby bezpieczeństwa potrafiły podczas celebrowania mszy Wielkanocnej, najważniejszego święta w chrześcijaństwie, zakłócić jej przebieg robiąc zadymę chuligańską w najważniejszej cerkwi Bułgarii, obrażając Patriarchę i wiernych. A w tym czasie, jak wynika z pamiętnika Todora Żiwkowa, on sam jadł kozunaka i stukał się czerwonym jajkiem (jak najbardziej zachowując kościelną tradycję prywatnie w domu).

Interesująca jest także historia radioamatorów, którzy własnymi siłami uruchomili nielegalne radio, obejmujące swym zasięgiem kilka ulic. Nadawali zachodnią muzykę, lecz bardzo szybko namierzyły ich służby pelengacyjne i bezpieka dobrała się chłopakom do skóry.

Albo opowieść człowieka, który jako nastolatek odkrył w sobie żyłkę kapitalisty. Zauważył, że w Sofii brakuje baterii do radioodbiorników przenośnych, a na prowincji można je kupić. Sporządził w notatniku plan podróży i regularnie odwiedzał wszystkie te miejscowości, do których dało się dojechać pociągiem w czasie 2 godzin. Ponieważ na prowincji baterie były tanie, to po przywiezieniu ich do Sofii mógł je sprzedać z całkiem przyjemnym zyskiem w zaprzyjaźnionym sklepie radiowo-telewizyjnym. Kiedy rodzice odkryli jego  notatnik, zobaczyli sumiennie prowadzone zapiski i całą księgowość, natychmiast zrozumieli skale 'procederu'.  Zamiast pochwalić przedsiębiorczość synka, wyzwali go spekulantów i najgorszych wrogów narodu bułgarskiego.

Dziesiątki lat oczekiwania na mieszkanie, stanie w kolejkach, ciągłe niedobory towarów jak to w 'komunistycznym raju'. I te durne wytłumaczenia - kaszek dla dzieci nie ma, bo wszystko wykupują stare baby, które jedzą witaminizowana żywność aby się odmłodzić. Ciekawe jak brak smoczków na butelki tłumaczono? Ktoś zjadał może kauczuk? Setki takich absurdów w tej książce przedstawiono.
Ale są też historie naprawdę ponure. Później, dla przeciwwagi zamieszczono opowieści optymistyczne i pogodne, szczególnie ludzi, którzy w jakiś sposób byli beneficjentami systemu. Czasami nawet im przytrafiały się kłopoty, gdy z zaufanych towarzyszy stawali się jednostką niepożądaną. Czyjaś dłoń strącała ich w niebyt polityczny, a oni nie bardzo rozumieli co się dzieje. A odstawienie od koryta bywało w tamtych czasach bolesne...

Moim zdaniem książka jak najbardziej warta uwagi.

piątek, 3 czerwca 2011

Jak wypromować wśród dzieci nawyk chodzenia do teatru?

Będąc kiedyś w tatrze na przedstawieniu dla dzieci wypełniliśmy mini ankietę, w której podaliśmy dzień urodzenia naszego synka oraz dane adresowe. Po kilku miesiącach niespodzianka w skrzynce pocztowej.
Otwieramy kopertę, a tu sympatyczne życzenia urodzinowe oraz bezpłatne zaproszenie dla dziecka z jednym rodzicem. Do wyboru cztery możliwe przedstawienia. Wybraliśmy się na bułgarską bajkę ludową - Śliwki za śmieci /сливи за смет/ (W skrócie - chłopak szuka żony, oferuje śliwki w zamian za śmieci. Wybiera tę dziewczynę, która jest tak porządna, że nie ma w domu żadnych śmieci i aby dostać śliwki musi śmieci pożyczyć od sąsiadów).

Przedstawienie zrealizowane było w oszczędnej, ale bardzo dowcipnej scenografii. Występowała tylko jedna aktorka, która obsługiwała rekwizyty oraz pomysłowo animowała 2 postaci jednocześnie. Doskonała rozrywka, również dla dorosłych, którzy kilka razy wybuchali gromkim śmiechem.
Po przedstawieniu kolejna niespodzianka. Aktorka wezwała na scenę dzieci, które do teatru przyszły na urodzinowe zaproszenia. Życzenia urodzinowe od całej sali, trochę wygłupów i tym sposobem właśnie można przekonać dziecko do chodzenia do teatru, bo przecież nie sposób takiego teatru nie polubić.

Przedstawienia dziecięce nie są drogie, gdyby trzeba było płacić normalnie. A do tego grane są przez kilka różnych teatrów. Często jest kłopot z dostaniem biletów. Chyba nie jest tak źle z tym promowaniem kultury wśród najmłodszych :)

Kilka zdjęć z przestawienia tu i tu.

sobota, 21 maja 2011

Uliczne graffiti


Centrum Sofii, któryś z małych sklepików z odzieżą zafundował sobie taką 'ozdobę' swojej antywłamaniowej żaluzji. Asortyment schowany w środku sklepu ładny, ale widać go tylko wtedy, gdy właściciel podniesie do góry garażową bramę. W innym miejscu miasta wypatrzyłem na filarze estakady ciekawie 'zrobionego' Jezusa. Którymś razem w końcu go sfotografuję.

poniedziałek, 16 maja 2011

Niwelowanie cyfrowego wykluczenia ludzi starszych

Rozpoczyna się w Bułgarii świetna akcja biblioteczna. Nie, tym razem nie chodzi o promocję czytelnictwa, chociaż pewnie trochę też. Przede wszystkim akcja ma celu przekonanie ludzi starszych do używania Internetu.
W radiowej reklamie wnuczek sugestywnie zachęca swoją babcie, aby razem poszli do biblioteki. Będzie tam mogła za darmo nauczyć się obsługi komputera, poczytać gazety w wydaniach internetowych i porozmawiać przez Skype z ciocią żyjącą w Ameryce. Babcia kolegi już dawno to potrafi.
Czemu służy ten krok?
Po pierwsze znaleziono nową misję dla bibliotek, ale co znacznie ważniejsze, w ten sposób przeciwdziała się tak zwanemu cyfrowemu wykluczeniu ludzi starszych. Brawo dla władz za cenną inicjatywę!

poniedziałek, 9 maja 2011

Wystawa fotograficzna - zabytki Bułgarii

Pod koniec kwietnia na skwerze przed rektoratem Uniwersytetu Sofijskiego rozlokowana była dość interesująca wystawa fotograficzna. Na dziesiątkach prac przedstawiono najciekawsze zabytki architektoniczne Bułgarii. Większość obiektów lata świetności ma dawno za sobą, dziś w przeważającej części są to ruiny, ale nawet to, co z tych budowli pozostało wskazuje na dawną świetność cywilizacji. Najstarsze budowle to pozostałości okresu trackiego, są też ślady obecności na tych terenach Rzymu. Znajdą się również ruiny kilku warowni średniowiecznych. Najnowsze budowle mają charakter sakralny (cerkwie i monastyry). Nie brakuje też budynków charakterystycznych dla bułgarskiego Odrodzenia.

Obrazki najlepiej prezentowały się w dzień, przy silnym słonecznym świetle. W nocy ich podświetlenie było zbyt słabe by w pełni docenić jakość fotografii. Nocą natomiast wyglądały tak, jakby oświetlane były przez świetliki. Bardzo sympatyczny widok.










czwartek, 5 maja 2011

Demograficzny powrót do przeszłości

Na początku lutego odbywał się w Bułgarii spis powszechny ludności, w którym ja również miałem możliwość dołożenia swojej niewielkiej cegiełki, przysparzając więcej pracy ankieterom.

Dnia 6 kwietnia gazeta Trud opisała część otrzymanych wyników. Okazało się, że obecnie Bułgarię zamieszkuje 7,351234 miliona osób. W roku 1985 było ich 8,948649 miliona. W ciągu ostatnich 10 lat ubyło  581750 obywateli. Oznacza to, że w roku 2011 populacja Bułgarii jest mniejsza niż w roku 1956, kiedy kraj zamieszkiwało 7,613709 miliona osób.
Przyczyną zapaści demograficznej jest olbrzymia emigracja oraz niski przyrost naturalny.

Zmienia się również rozmieszczenie ludności na terenie kraju. Wciąż wyludniają się Bułgarskie wsie. Obecnie już 186 wiosek nie ma ani jednego mieszkańca! W 427 wioskach mieszka nie więcej niż 10 ludzi. Wiosek gdzie żyje pomiędzy 11 a 50 osób jest aż 703.

Wyludniają się także mniejsze miasta. W lutym 2011 roku najmniejszym miastem Bułgarii był Melnik - liczył zaledwie 208 mieszkańców, a przed wiekiem zamieszkiwało go 30 tysięcy osób! Pierwsza stolica Bułgarii - Pliska dziś zamieszkiwana jest przez 894 osoby. W sumie aż 72,9% populacji mieszka w miastach, a 27,1% na wsi. Ludności przybywa za to w dużych miastach. Oto lista 10 najliczniejszych skupisk ludzkich w Bułgarii:

Sofia - 1 270 284
Płowdiw - 331 796
Warna - 330 486
Burgas - 197 301
Ruse - 146 609
Stara Zagora - 136 363
Plewen - 106 011
Sliwen - 89 848
Dobricz - 89 472
Szumen - 82 557

Dane dotyczące struktury narodowościowej, mniejszości etnicznych i religijności mieszkańców mają być opublikowane w późniejszym terminie.

środa, 4 maja 2011

Nowa dziewczyna trenera reprezentacji Bułgarii jest Polką

Jak donosi poważny bułgarski portal internetowy - DNES, były bardzo znany niemiecki piłkarz Lothar Matthäus - obecny trener piłkarskiej reprezentacji Bułgarii ma nową dziewczynę. Ma ona na imię Wanda. O przepraszam, nie Wanda, a Joanna. Joanna Tuczyńska - śliczna polska modelka.
http://www.dnes.bg/sport/2011/05/03/mateus-se-oplete-v-liuboven-triygylnik.117757

wtorek, 19 kwietnia 2011

piątek, 15 kwietnia 2011

W Bułgarii nawet parkingowi znają Sienkiewicza

Wydawnictwo 'Trud' umieściło Quo Vadis Henryka Sienkiewicza na swojej liście 500 pozycji literackich, które warto ich zdaniem mieć. Niesamowite, że po 115 latach od napisania powieść ta wciąż jest atrakcyjna dla czytelników. Nie mam pojęcia ile razy wznawiano tę książkę, ale na pewno są to liczby duże. Co jeszcze ciekawsze, przekłady Quo Vadis na język bułgarski dokonywane były na przestrzeni lat przez kilku tłumaczy. Tłumacz pierwszego wydania pozostaje nieznany, później z książką zmagali się jeszcze: B. Йорданов, Ст. Мавродиев, Л. Стоянов, Н. Розева, Г. Ковачев-Бpилл, A. Генчева-Зографова. Najnowszy przekład wydany został w roku 2011 w kolekcjonerskiej, twardej okładce. Wykonała go pani Евгения Манолова. 'Trud' w swojej ofercie wydawniczej ma więcej pozycji Sienkiewicza, którego twórczość zalicza do ścisłej światowej klasyki.

Kilka miesięcy temu odbyłem ciekawą pogawędkę z parkingowym w mieście Płowdiw. Kiedy zorientował się, że jesteśmy z Polski, zaczął opowiadać jak to wiele lat temu natrafił w bibliotece na 'Pana Wołodyjowskiego', później przeczytał pochłonął również pozostałe części 'Trylogii'. Mówił, że książki te były fantastyczne, że po nich nabrał strasznej ochoty by pojechać do Polski. Człowiek z wielkim przejęciem i ożywieniem opowiadał jak cudowna jest Warszawa. Powiedziałem mu, że teraz chyba jest jeszcze ładniej niż dawniej, bo powstają nowe budowle, a stare są remontowane. Na pytanie kiedy był w Warszawie bardzo posmutniał. Okazało się, że Warszawę zna z opowieści przyjaciela, który tam był. Jemu samemu nigdy nie dane było zrealizować swojego marzenia, bo miał rodzinę na utrzymaniu i nie było go po prostu na taki wyjazd stać. A teraz jest już na takie podróże zbyt stary. Kiedy to mówił miał w oczach łzy wzruszenia.
Teraz wiadomo skąd tytuł tego wpisu. Oczywiście jest on przesadą, ale wcale nie taką dużą.

środa, 13 kwietnia 2011

Doktor Marko Markow w Katyniu

Rozmawiałem wczoraj wieczorem z moim tatą, który opowiedział mi pewną ciekawostkę związaną z Bułgarią, zasłyszaną niedawno w którejś z polskich telewizji. Mianowicie chodziło o osobę doktora Marko Markowa, który uczestniczył podczas II Wojny Światowej w pracach międzynarodowej komisji badającej zbrodnię katyńską. Wiki od razu dopowiedziała mi resztę informacji. Gorąco polecam zajrzenie do tego wpisu.

poniedziałek, 11 kwietnia 2011

sobota, 9 kwietnia 2011

Ceny energii elektrycznej w Bułgarii

Koszty produkcji energii elektrycznej w Bułgarii potwierdzają od dawna znaną prawdę, że pozyskiwanie prądu w elektrowniach atomowych jest ekonomicznie najbardziej opłacalne. Po uwzględnieniu wszystkich kosztów i doliczeniu zysku producenta ceny prądu sprzedawanego odbiorcom hurtowym wyglądają następująco:


RODZAJ SIŁOWNI
BGN
EURO
PLN
Elektrownia atomowa
0,045
0,023
0,092
Duża elektrownia węglowa
0,066
0,038
0,135
Mała siłownia o mocy do 10MW
0,113
0,058
0,240
Farma wiatrowa
0,189
0,097
0,388
Panel solarny
0,760
0,390
1,560


Przeciętny obywatel kupuje od EON energię po 8,7 stotinki za 1kWh plus płaci do tego VAT 20%, co daje cenę ostateczną 10,44stotinki, czyli 5,35 eurocenta, czyli 0,22 złotego za 1kWh.

Jak widać ani wykorzystanie wiatru, ani słońca nie jest w chwili obecnej ekonomicznie opłacalne. A po co to piszę? Ponieważ w Bułgarii trwa teraz mocny spór o przyszłość bułgarskiej energetyki. Pan Premier wraz ze swoją partią i parlamentarnymi sojusznikami (prawica) chce siłownię jądrową wybudować. Pan Prezydent wraz ze swoim zapleczem politycznym (lewicą) jest przeciwny wybudowaniu drugiej elektrowni atomowej. Prezydent aby storpedować projekt proponuje ogólnonarodowe referendum. Fukushima i Czernobyl służą tu oczywiście za groźną przestrogę. Fajnie gdy definiuje się sprawy dla kraju ważne, jeszcze fajniej gdy na ich temat toczy się publiczna debata. Nawet gdy momentami jest to debata ostra, to i tak jest ona zdrowym przejawem demokracji. Jednogłośność mediów byłaby dla wielu obywateli nie do zniesienia.

czwartek, 7 kwietnia 2011

Wakacje nad bułgarskim morzem

(Wpis oparty na danych z 2013) 

Powoli zbliża się lato, czas podjąć decyzję dokąd  udać się na wakacje. Dla mieszkających w Bułgarii  'oczywistą oczywistością' jest Morze Czarne :) Bo blisko, bo w miarę tanio, bo woda jest czysta i bardzo ciepła (w sierpniu jej temperatura osiąga nawet 31 stopni!). Okolice są ładne. Takie warunki przyrodnicze przyciągają też bardzo wielu zagranicznych turystów, którzy bardzo chętnie przyjeżdżają do Bułgarii, a  później powracają tam wielokrotnie.

Dlaczego Bułgaria?

Morze w Bułgarii jest piękne. Są tu wielkie kurorty z aquaparkami, luksusowymi hotelami i licznymi atrakcjami (linki do obrazków będą na końcu).

Są nad Morzem Czarnym również tereny jeszcze w miarę dziewicze. Można jeździć rowerem, spacerować, albo wynająć quada. Przy odrobinie szczęścia jest szansa by zobaczyć żyjące na wolności delfiny. A jak nie na wolności, to w delfinarium w Warnie ;-). Na pewno spotka się na wolności konie. Może żółwia? Wieczorem można zobaczyć kraby wychodzące na piasek lub skały.

Rejsy statkiem, kursy nurkowania, polowanie podwodne z kuszą. (Polując pod wodą proszę absolutnie nie strzelać do delfinów!!! Można za to pójść siedzieć. Przy okazji nadmienię, że tylko ludzie, małpy, delfiny i słonie mają samoświadomość jak człowiek. Przechodzą tak zwany test lustra. Szanujmy delfiny!) 

Można przepłynąć się bananem, wybrać na przejażdżkę łodzią, albo motorówką. Pirackie statki też są do dyspozycji. Narty wodne? Paralotnia? Takie atrakcje również się trafiają, ale nie wszędzie. 
Nawet w mniejszych miejscowościach znajdzie się małe wesołe miasteczko lub choćby karuzela. Nie wspomnę wspaniałego jedzenia. Smaczne owoce, obfity wybór ryb, zapiekane w ceramicznych naczyniach mięsa albo warzywa, dania z grilla - palce lizać. Może nadziewana papryka, nawet w wersji bezmięsnej, z białym serem, jajkiem, koperkiem. Mniam, mniam.  Do tego bardzo smaczne bułgarskie wina. Ja te fantastyczne smaki dobrze znam i pamiętam, i w zasadzie mam do nich stały dostęp, a mimo to aż ślinka mi kapie jak to piszę teraz. Jakie ceny? Ceny jak w Sofii :) Nie ma jakiegoś zdzierstwa. W porównaniu do cen w PL jednak nieco taniej. A już szczególnie tanio jeśli porówna się do cen przysłowiowej rybki nad polskim morzem. 

JAK DOJECHAĆ DO BUŁGARII?

Wariant dla poszukiwaczy przygód i globtroterów:
Do Sofii można dojechać z Polski autobusem albo pociągiem. Można też wykupić bilet na tanie linie lotnicze. Czasem da się przylecieć do Sofii i wrócić do Polski za 350-450 złotych od osoby. Lot też czasami ma fajne oferty. Autobusy z Sofii nad morze jeżdżą często, niektóre dojeżdżają nawet na sam południowy skrawek bułgarskiego wybrzeża. Można od razu szukać połączenia lotniczego do Warny lub Burgas. Latają również czarterowe loty.

Zmotoryzowani:
Przy planowaniu tankowań warto sprawdzić ceny paliw w poszczególnych krajach. Różnice w cenach mogą okazać się dość wysokie ---->  Aktualne ceny paliw w Europie

Osobiście polecam drogę przez Węgry i Serbię. Z Budapesztu do Sofii jest 800 km do pokonania. Z tego ponad 600 km autostradami. 10 godzin z wliczonymi postojami, jakąś kawą i zabawą dziecka na placach zabaw jest bardzo realnym czasem przejazdu. Od Sofii potrzeba jeszcze dodatkowych 4 godzin, by dojechać do Burgas.

Na Węgrzech drogi są bardzo dobre, na autostrady trzeba wykupić winietkę. Dla osobówek najtańsza jest winietka  10-dniowa która kosztuje ok. około 43 złote (2975 HUF - 10,5 euro w dniu 02.11.2012). 
Winietki dostępne są na stacjach paliw. Podaje się numer rejestracyjny auta, który zostaje wpisany do systemu komputerowego! Na autostradzie kamery automatycznie sprawdzają czy auto ma wykupioną winietkę. Nic się nie przykleja na szybę, dowodem wykupienia winietki jest paragon, trzeba go zachować. 
(Więcej informacji o systemie opłat na Węgrzech tu ---> Winietki na Węgrzech).

Po autostradach poruszają się wozy łapiące tych co nie zapłacili - przeważnie busy z napisami Matrica Kontroll  albo policja Rendőrség. Paliwa są drogie, gaz dostępny na dużych, renomowanych stacjach. Na autostradzie dozwolone jest 130km/h, w miejscowościach 50km/h i lepiej tego ograniczenia przestrzegać. Ale i poza miejscowościami staje policja w różnych dziwnych miejscach i kontroluje prędkość. Chyba, że jest się na autostradzie, to wtedy prędkość kontrolowana jest przez system kamer. Można się zdziwić przy zjeździe jak się mocno przegina z prędkością.  Mandaty na Węgrzech mogą bardzo nieprzyjemnie zaskoczyć bo są dość wysokie. Przekroczenie prędkości o 70km/h to mandat w wysokości 1100 euro! Szczególnie motocykliści powinni bardzo się pilnować:)

Ewentualnego noclegu na Węgrzech szukamy w motelikach zwanych Panzió. Na autostradach ich już nie będzie. W okolicach Budapesztu albo Szeged owszem. Zaraz za Szeged znajduje się granica z Serbią, będziemy kierować się na Belgrad.

Serbia: 
Paliwo tańsze niż na Węgrzech, za autostrady płaci się przy bramkach. W sumie za osobówkę trzeba zapłacić  około 24 euro jeśli dobrze pamiętam. Wydają resztę w euro, nie ma problemu. Na autostradzie obowiązuje ograniczenie do 120km/h. Policja przeważnie czai się pod wiaduktami i przy zjazdach. Widać je z daleka, spokojnie da się zwolnić. Bardzo gęsta sieć stacji paliw na autostradzie, co 10-15  km trafi się jakaś stacja. Polecam OMV, mają place zabaw, doskonała kawę, przyzwoite i tanie w miarę jedzenie, czyste ubikacje. Będzie ich kilka na trasie. Do herbaty dostaje się w Serbii miód, nie prosi się o cukier, jak ktoś musi, to może, ale obsługa się zdziwi. Trzeba powiedzieć, że chce się czarną herbatę (czeren czaj), bo inaczej dostanie się herbatkę ziołową.
Jazda przez Serbię to przyjemność. Szybko i bardzo sprawnie! Po przejechaniu przez Węgry i Serbię dotrze do nas bardzo nieprzyjemna prawda o drogach w Polsce. Tylko uwaga: Serbia nie jest w Unii, trzeba mieć paszport. Nie ma co próbować przejechania na dowód osobisty. Zieloną kartę też będą sprawdzać!!!

Bułgaria:

W Bułgarii kurs walut jest stały. Za 1 euro dostaniemy 1,94-1,96 leva. Walutę wymienimy w każdym banku, tylko, że wtedy trwa to długo, bo zawsze, niezależnie od sumy spisują dane tożsamości sprzedającego. Wygodniejsze są kantory. Tylko uwaga - można natrafić na kantor, gdzie oszuści wypiszą cenę np 1,49 zamiast 1,94!!! 
Euro nie da się płacić, chyba, że na granicy, gdzie trzeba będzie wykupić winietkę.  Nie będzie ona droga. Roczna to około 120zł. Można sobie kupić 7-dniową za 10 leva (20zł) albo miesięczną kosztującą 25 leva (50zł). Winietki dostępne są na każdej stacji paliw. Pierwsza stacja paliw znajduje się zaraz za przejściem granicznym. Winietkę nakleja się na szybę w prawym dolnym rogu. Paragon za winietkę trzeba zachować do kontroli. Paliwa tańsze niż w Polsce, z dostaniem gazu nie ma problemu (0,65 euro za gaz, E95 jest 2 razy droższe. ON 1.25euro/litr). Cena paliwa jednakowa w całej Bułgarii, nie ma sensu szukać tańszych stacji w mniejszych miejscowościach. Tankujemy tylko na renomowanych stacjach, są doskonale wyposażone (szczególnie moje ulubione stacje OMV). Mają plac zabaw dla dzieci, dobrą kawę i możliwość taniego zjedzenia obiadu. Do tego dostęp do darmowego internetu przez sieć Wi-Fi. Dobrze wypadają też inne firmy - Shell, BP, Lukoil, Eko.
Od granicy z Serbią do Sofii jest niedaleko. Przy wjeździe do Sofii od razu kierujemy się na Varnę (początkowo autostrada A2, później słabsze drogi) albo na Plovdiv (A1) jeśli chcemy dojechać do Burgas.  Wjedziemy tym sposobem na obwodnicę i będzie łatwo ominąć centrum. Przypadkowy wjazd do miasta będzie kłopotem, w mieście nie ma wielu drogowskazów, bardzo ciężko będzie się wydostać z zakorkowanego miasta. Autostrada nad morze jest dobra od 15 lipca 2013 będzie się nią dało dojechać z Sofii do Burgas w 3,5 godziny. Tylko uwaga: na nowo dobudowanym odcinku miedzy zjazdem na Stara Zagora a Burgas na razie NIE MA ŻADNEJ STACJI PALIW!!! Oznacza to 180km do przejechania bez możliwości tankowania i bez dostępu do 'kulturalnej' toalety! Dopuszczalna prędkość na autostradzie bułgarskiej to 140km/h. Podróżuje się dość sprawnie i wygodnie.

Z Sofii do Burgas da się przejechać w 4 godziny. Jeśli ktoś chce dostać się na północ Bułgarii, to spotkałem się z opiniami, że do Varny lepiej jechać przez Rumunię.

Uwaga by nie parkować w Bułgarii w niedozwolonych miejscach. Przyjedzie pajączek - laweta z dźwigiem. Podniosą auto za koła, załadują na ciężarówkę i auto trafi na parking strzeżony. Nie będzie po nim śladu, żadnej kartki, nic. Często zabierają też auto, gdy skończy się czas postoju za jaki zapłaciliśmy w parkomacie. Odzyskanie auta z takiego parkingu będzie kosztowało sporo czasu, pieniędzy i nerwów.

NOCLEGI W BUŁGARII:
Poszukiwacze przygód mogą pojechać w ciemno i szukać noclegów na miejscu. 
W małych miejscowościach nad morzem już przy wjeździe do wioski na krzesełkach siedzą ludzie z ofertami noclegów. Ale uwaga - o ile w czerwcu i lipcu z noclegiem nie ma najmniejszych problemów, to w sierpniu znalezienie wolnych miejsc możne sprawić wielki kłopot i trzeba się będzie sporo nachodzić. A czasem nawet spędzić noc w samochodzie.

Standardy mieszkań różne, przeważnie przyzwoite, nie ma problemu z dostępem do Internetu. Jeśli chodzi o ceny, to zależą od lokalizacji. Za 2 osobowy pokój w przyjemnym pensjonacie z klimatyzacją i internetem w sierpniu trzeba będzie zapłacić około 65 leva (32 euro). Są miejsca, gdzie za 65 leva można mieć do dyspozycji również basen, siłownie i śniadanie wliczone w cenę. Na prywatnych kwaterach może być jeszcze taniej (kolega opowiadał o pokoju 2 osobowym za 15 leva). Doskonale wyposażone apartamenty na wynajem to około 75-90 leva na dobę, za kuchnię, łazienkę i 2 pokoje z 6 miejscami do spania. 
Dzięki internetowi można poszukać ofert noclegowych przed przyjazdem do Bułgarii i taki wariant polecałbym najmocniej, jeśli ktoś chce przyjechać nad morze w sierpniu. W pozostałych miesiącach można jechać na przysłowiowego żywca.

Jeśli ktoś chce mieć święty spokój, nie lubi kłopotów, niespodzianek i ewentualnie wykłócania się z właścicielami możne wykupić wczasy będąc jeszcze w Polsce. Biura podróży mają bardzo sensowne oferty. Na miejscu zapewniają opiekę swoich rezydentów, a do tego niezły program rozrywkowy. Kilka znajomych osób korzystało z ofert biur i  wykazywali wielki stopień zadowolenia po wakacjach w Bułgarii. 

A tu link do fotek z okolic słynnych Złotych Piasków - z luksusowymi hotelami, klubami nocnymi, kasynami. Sam akurat nie przepadam za tłokiem, wolę bardziej surowe klimaty, ale jeśli ktoś gustuje i chce lukusu, to w Bułgarii się nie zawiedzie :)
Fotki z Warny i Nessebar (miasto zabytek z listy UNESCO).

Dobra, ja tu się rozpisałem, a chciałem tylko pokazać kilka swoich zdjęć. Pierwsze przedstawia plac zabaw na bułgarskiej stacji paliw. Pozostałe zrobione zostały nad bułgarskim morzem, przeważnie poniżej Burgas. Na zdjęciach pokazuję przeważnie kamieniste plaże z terenów mało dostępnych. Normalnie ładnych piaskowych plaż również nie brakuje. Świetne są też plaże dzikie, ale trudno je znaleźć i niech tak pozostanie ;-) 
Reszty informacji szukajcie na własną rękę. Życzę udanych wakacji.