środa, 30 grudnia 2009

Płaca minimalna w Bułgarii

Wielkimi krokami zbliża się rok 2010, rząd Bułgarii ogłosił wczoraj, że płaca minimalna od 1 stycznia wynosiła będzie 240 leva, czyli 123 euro. Na podwyżce skorzystają również emeryci, którym wzrośnie emerytura. Dziś wiele osób dostaje około 160 leva miesięcznie. Oczywiście są i wyższe emerytury – nauczyciel akademicki po zakończeniu kariery może liczyć na nieco powyżej 250 leva. Dla porównania w Polsce płaca minimalna będzie w roku 2010 wynosiła 1317zł brutto, czyli 319 euro.
W pierwszej chwili porównanie wypada nieciekawie, ale trzeba pamiętać, że w Bułgarii podatki są znacznie niższe, niższa jest składka na ubezpieczenie zdrowotne i emerytalne. Znacząco niższa jest cena wody i jej podgrzania, dużo niższe są czynsze i cena prądu. Gdy wziąć pod uwagę siłę nabywczą pieniądza(PPP) w obu krajach, to w Bułgarii na obywatela przypada 12341USD , w Polsce – 17482USD. Różnica wciąż jest duża, ale nie tak tragicznie duża, jak mogło się początkowo wydawać. Tak jest przy towarach tak zwanej pierwszej potrzeby. Gorzej rzecz wygląda, gdy chce się kupić jakiś sprzęt RTV-AGD, ceny są wyższe niż w Polsce, nawet do 20%. Samochód to samo. Usługi są już dużo droższe, a z jakością bywa różnie. Zmiana 4 opon z letnich na zimowe plus prostowanie 2 felg 130zl. W Polsce płace 70zl, dostaje kawę i nowe wentyle gratis. Przez 4 lata (8 zmian opon) nigdy nie schodziło z opon powietrze między wymianami. Nigdy też nie trzeba było prostować felg. A w Sofii wiele aut ma któreś niedopompowane koło.

Przypominam sobie późne lata osiemdziesiąte. Znajomi Włosi dziwili się, jak można za polskie pensje przeżyć. A jednak ludzie żyli, prowadzili bujne życie towarzyskie, mieli znajomych, przyjaciół i ogólnie rzecz biorąc byli szczęśliwi. A różnica między Polską a Włochami była wtedy ogromna pod każdym względem (Włosi puszki po wypitych napojach wyrzucali. U nas modne było kolekcjonowanie tego deficytowego luksusu i robienie tak zwanej wystawki na meblach).

Mam wrażenie, że ogólnie Polska jest w tej chwili jakieś 8-10 lat przed Bułgarią. Ale są dziedziny, gdzie my Polacy ostro zostajemy w tyle. Na przykład pod względem dostępu do Internetu i jego ceny. Podatki też są przyjaźniej naliczane w Bułagari. Mniejsze w budżecie są obciążenia socjalne. Za 15-20 lat sytuacja może się odwrócić :)

poniedziałek, 21 grudnia 2009

Ojczyzna ma zapach i smak

Ojczyzna ma zapach i smak – uświadamiają to sobie wszyscy bez wyjątku emigranci, którym przychodzi przygotowywanie świątecznych potraw na obczyźnie. O ile na wyspie można w zasadzie kupić wszystko w sklepie polskim za kornerem*, to w Bułgarii rzecz nie jest już taka prosta. Jak tu wykombinować buraczki na barszcz? Gotowego barszczu też nie ma ani w kartoniku, ani w proszku. Ale rodacy od dawna mieszkający w Bułgarii radzą sobie całkiem nieźle. Pewnych ilości towarów dostarcza mikro-import indywidualny. Na pewne rzeczy poluje się po sklepach. Jaką radość sprawia wizyta w hipermarkecie Billa – mają całe buraki importowane z Polski. Kapusta kiszona na farsz do pierogów z grzybami i kapusta - o tu jest niewielki tylko problem. Bułgarzy mają kapustę kiszoną w beczkach, ale kiszone są całe główki. Trzeba szatkować, kroić albo mleć, ale ważne, że smak jest identyczny jak w Polsce.
Za to można z takiej kapusty przygotować ciekawe w smaku gołąbki (nie na Wigilie oczywiście). Ryba? Rozkładanych basenów z rybami nie ma. Kolejek na stoiskach rybnych też nie ma, bo Bułgarzy nie jedzą ryby w Wigilie. Karpia jada się tu 6 grudnia.
Za to wszędzie w sklepach pełno ciasta na banicę. Banica nadziewana porem - to potrawa obowiązkowa. Jej smak jest wprost genialny. Palce lizać! Gdy już opanuję technikę przygotowywania, postaram się zamieścić fotorelację.
Zrobiłem się strasznie głodny, farsz do pierogów na patelni się przypieka, czas kończyć ten wpis!

wtorek, 15 grudnia 2009

Handel w Święta Bożego Narodzenia + dopisek

Pisałem kiedyś w notce zatytułowanej Świątek, piątek i niedziela o tym, że w Bułgarii handel i usługi działają niemal zawsze, bo nie ma ustawowego zakazu pracy w dni świąteczne.
I proszę – wizyta w największym hipermarkecie budowlanym w Sofii, a tam tablica z godzinami pracy w okresie Świąt Bożego Narodzenia.



Jedynie 1 stycznia jest dniem wolnym, ale to chyba tylko dlatego, że zwyczajowo zamyka się rok księgowy i robi w sklepach inwentaryzacje.
Zamiast dać ludziom bony świąteczne, może przywieźć z Niemiec jakieś drobne świąteczne upominki, na przykład pierniki i powiedzieć, żeby święta spędzili sobie w domu z rodziną, niemiecki właściciel po prostu korzysta z możliwości bułgarskiego prawa i nie zamyka sklepów. Bo wiadomo, w Wigilie o godzinie 16:53 zawsze ktoś może potrzebować 1 śrubeczki lub worka zaprawy cementowej, w 1 dzień świąt może chcieć kupić wannę, albo 2 dnia świąt komplet tytanowych wierteł i klamerki do bielizny. Jakże bardzo to poprawi wynik handlowy firmy. W Niemczech takie praktyki i handlowe zwyczaje są nie do pomyślenia! Tam w zwykłą niedzielę nie można zrobić normalnych zakupów. A w Bułgarii – tak samo chrześcijańskim kraju jak Niemcy, niemiecka firma może handlować nawet w Święta Bożego Narodzenia.

I w którym kraju jest większa wolność gospodarcza? Nie wspominam tu nawet o podatkach, bo są dużo niższe niż w Niemczech :) Ale jak Bułgarom mieszkającym w Niemczech mówię, że ich ojczyzna jest pięknym krajem i potencjał ma ogromny, to pytają mnie z niedowierzaniem dlaczego sobię z nich robię jaja :)

------------- DOPISANE -------------------------
Jest gorzej niż myślałem. Butiki w centrach handlowych są otwarte w Wigilię do godziny 22. I podobno nawet tuż przez zamknięciem niektórzy ludzie przychodzą robić wtedy zakupy.
Teoretycznie pracownikowi przysługuje za pracę w dni świąteczne wyższa płaca, ale to tylko teoria.
Bardzo wiele osób w Bułgarii chciałoby w Boże Narodzenie dni wolnych od pracy, ale szanse na to małe, skoro Cerkiew Prawosławna nie wykazuje starań o to. A może po prostu pozycja Cerkwi jest w Bułgarii wciąż bardzo słaba i niestety niewielki ma ona wpływ na polityczno-społeczną rzeczywistość?

czwartek, 10 grudnia 2009

Światło głęboko czerwone

Przejeżdżanie skrzyżowania na świetle głęboko czerwonym jest bardzo rozpowszechnione w Sofii. Manewr polega na tym, że kierowcy wjeżdżają na skrzyżowanie jeszcze kilka sekund po zapaleniu się światła czerwonego. W efekcie ludzie mający już zielone nie mogą wjechać od razu na skrzyżowanie, bo w każdej chwili może ich spotkać bardzo przykra i mocno rozpędzona niespodzianka. Ale ponieważ wszyscy już do takiego stylu jazdy przywykli, stłuczki prawie się nie zdarzają. Za to zniwelowany jest do minimum czas ‘martwy’ czyli ten okres, gdy oba krzyżujące się strumienie ruchu są zatrzymane. W każdym cyklu jest to mniej więcej 20% czasu. Zysk w skali miasta jest ogromny. Dziś któryś raz z kolei widziałem samochód nauki jazdy, w którym kursantka ćwiczyła ten trudny, ale jakże pożyteczny manewr. Brawurowo wjechała na głębokim czerwonym i bez kierunkowskazu wykonała gwałtowny skręt w lewo, zajeżdżając mi drogę. Wykazałem refleks. Uniknąłem zderzenia. Od ciężkich przekleństw powstrzymała mnie jedynie obecność w samochodzie mojego synka, który jest na etapie powtarzania zasłyszanych słów. Nie chciałem by od razu załapał kwintesencję kunsztownego rzucania mięsem. Pukania się w czoło maluch nie zauważył, za to zauważył to pan instruktor i żywiołowo zareagował oburzeniem: machaniem rękami i serią okrzyków. Chyba się zdenerwował, że nie wykazałem entuzjazmu dla techniki jego podopiecznej, albo choćby zrozumienia dla jej poświęcenia, odwagi i zdeterminowania - bo w końcu przejeżdżanie skrzyżowania na głębokim czerwonym nie jest manewrem łatwym i przecież gdzieś się go dziewczyna musi nauczyć, aby później samodzielnie potrafić sprawnie poruszać się po Sofii.

poniedziałek, 7 grudnia 2009

Tabletki wczesnoporonne bez recepty

Prawie północ. Estetycznie zrobiona reklama w BTV. Nie zabezpieczyłaś się przed? Nic nie szkodzi, nie martw się teraz, po prostu ciesz się seksem. Martwić się będziesz później. Escapelle możesz zażyć do 72 godzin po stosunku i uniknąć niechcianej ciąży. Preparat dostępny jest w aptekach bez recepty.

Jakże inne podejście od powszechnie panujacego w Polsce, gdzie tabletki wczesnoporonne przepisuje lekarz ginekolog. Lepsze to rozwiązanie, czy gorsze? To już każdy musi sobie odpowiedzieć prywatnie, we własnym sumieniu :) Abstrahując od rozważań moralnych, po raz kolejny mam wrażenie, że obszar wolności prywatno-obywatelskiej jest w Bułgarii szerszy niż w Polsce. W wielu różnych dziedzinach.

środa, 2 grudnia 2009

Francuski parlament znajduje się w Polsce ;-)

Bułgarski Darik jest dużym i poważnym serwisem informacyjnym - coś jak polski Onet, WP czy Interia. Oprócz portalu internetowego prowadzą też własne radio. Dziś troszkę obniżyli loty. Zamieścili informację o ewakuacji francuskiego parlamentu z powodu alarmu bombowego. Notkę zilustrowali zdjęciem, które dobitnie sugeruje, że parlament francuski obraduje w Polsce. Sami zresztą zobaczcie ---> Zdjęcie