sobota, 12 czerwca 2010

20 lat wytwórni fonograficznej Payner

Planeta Payner obchodziła 9 czerwca swoje 20 urodziny. Impreza przed cerkwią Aleksandra Newskiego była tak bardzo huczna, że w głowie huczało mi jeszcze przez pół nocy. Szum i świst w uszach, bo nie pomyślałem o zabraniu stoperów, by ten potężny dźwięk 'nieco' przytłumić. A biorąc pod uwagę, że tłum śpiewał z wykonawcami tak głośno, żeby słyszeli oni ten ryk na scenie...to tłumić naprawdę było co. Nie, nie - spoko. Było bardzo fajnie widzieć, słyszeć i momentami czuć olbrzymi entuzjazm tłumu. Młodzież, trochę dorosłych, trochę dzieci. Wszyscy bawili się wyśmienicie. Takich pokładów energii wyzwalanej w jednej chwili przez tysiące młodych ludzi nie widziałem nigdy! Totalny Power - bardziej się chyba już nie da. (Koncerty wielkich gwiazd rocka są jednak trochę spokojniejsze). Poczucie wspólnoty dzięki czałga? Niesamowite! Ani Wielkanoc, ani święto odzyskania przez Bułgarię niepodległości nie było w stanie przyciągnąć takiej liczby dzieciaków, a popkultura owszem! Przy okazji dotarło do mnie, że wytwórnia fonograficzna Payner działa według genialnego modelu biznesowego, skoro przetrwała na rynku 20 lat i radzi sobie doskonale. Opiszę ten temat innym razem, bo jest to rzecz bardzo ciekawa. A tymczasem wrócę jeszcze pamięcią do koncertu. Występowały po kolei gwiazdy 'stajni' Payner, przeważnie śpiewały po jednym kawałku, bez możliwości bisowania, ale gdy nadeszła kolej Preslavy - carycy bułgarskiej czałgi, wiadomo było, że nie może się skonczyć na jednym kawałku. A kiedy wszystkie dziewczyny zaczęły razem z Preslavą śpiewać - całuj moje usta, całuj moją skórę, całuj wszędzie tam gdzie wiesz, że uwielbiam... facetom opadły normalnie szczęki. Taka właśnie jest czałga - aż od niej iskrzy. W Polsce nie ma takiego muzycznego zjawiska. (Kolejny temat na osobny wpis). A na sam koniec odśpiewana została piosenka patriotyczna o dorastaniu w Bułgarii i pięknie tego kraju i to była dla mnie największa niespodzianka. Wolno odśpiewana, nastrojowa jak na przyzwoitą balladę przystało. Dzieciaki miały ręce w górze, rytmicznie chwiały się na boki. Śpiewali absolutnie wszyscy! Tak też można budować poczucie wspólnoty i wytwarzać uczucia patriotyczne. Brawo. Brawo. Brawo.
A teraz do obejrzenia zdjęcia i filmik:.



















sobota, 5 czerwca 2010

Kopriwsztica

Istnieje w Bułgarii bardzo silne przywiązanie do tradycji narodowo-wyzwoleńczej. Bułgaria jest w pełni niepodległym krajem od 1878 roku, ale wcześniej, przez niemalże 500 lat była częścią Imperium Osmańskiego, gdy po wiekach świetności utraciła niepodległość na rzecz Turcji. Bułgaria miała nieszczęście stanąć potężnemu imperium nad drodze do podboju Europy. Konfrontację z silniejszym przeciwnikiem przegrała. Przegrały też i kraje leżące daleko na północ. Węgrzy przez 300 lat  przymusowo doświadczali, co to znaczy być pod okupacją turecką. Nie była ona nastawiona na fizyczną eliminację narodu podbitego. Uciążliwe były strasznie wysokie podatki, które nie pozwalały krajowi na rozwój. Na Węgrzech Turcy nie narzucali siłą religii, nie zamykali szkół węgierskich. W Bułgarii było gorzej. W efekcie, kiedy Bułgaria po 500 latach stała się w końcu niezależna - brakowało jej nowoczesej gospodarki, brakowało kadry technicznej, brakowało nauczycieli i lekarzy! (Pierwszą Akademię Medyczną założył w Bułgarii Polak. Wiecej na temat Polaków w Bułgarii na przełomie XIX i XX wieku zawiera doskonała praca Michała Baranowskiego, zamieszczona na stronach serwisu http://www.bulgaricus.pl/).

Nas Polaków przed podzieleniem losu krajów podbitych przez poteżną w ówczesnych czasach Turcję uchronił Jan III Sobieski, który swoją genialną akcją militarną powstrzymał pochód imperium tureckiego.
Ale miało być o Kopriwszticy, a zrobiła się całkiem przydługa dygresja na temat potęgi imperium osmańskiego. Już przechodzę do rzeczy.

W kwietniu 1876 roku Kopriwsztica była jednym z najważniejszych ośrodków powstańczych. Powstanie antytureckie zostało szybko stłumione, ale stanowiło bardzo ważny etap odzyskiwania przez Bułgarię niepodległości. Naturalnym jest, że Bułgarzy oddają cześć swoim bohaterom, przykładając niezmierną wagę nawet do najdrobniejszych szczegółów tamtych wydarzeń. Do miejsc takich jak Kopriwsztica czy Panagiuriszte zagraniczni turyści jeżdżą, a Bułgarzy niemalże pielgrzymują.

Magiczne miejsce, piękne miejsce. Niektóre jego części mają się świetnie - szczególnie te, o znaczeniu historycznym, objęte opieką państwa. Są też w domy stare, które opuszczone przez swych dawnych właścicieli umierają powoli. Niektóre rozsypują się przy trzesieniach ziemi, a później nie ma kto ich naprawić, albo odbudować. Dziś mieszka w Kopriwszticy ledwie ponad 2500 mieszkańców. Z tendencją spadkową, jak na całej prowincji bułgarskiej, co miejscu niezbyt dobrze wróży, ale ostatecznie Kopriwszticę z całą pewnością ocali chlubna historia zapisana krwią narodowych bohaterów.




































































wtorek, 1 czerwca 2010

Unia Europejska kontra Bułgaria - w karykaturze

W parku przed Uniwersytetem Sofijskim stała jakiś czas temu wystawa plakatów, których tematem przewodnim była integracja europejska Bułgarii. Humorystycznie narysowane obrazki przyciągały uwagę bardzo wielu przechodniów. Oto kilka rysunków:







prof. Jerzego Buzka Polakom przedstawiać chyba nie trzeba :)