piątek, 15 kwietnia 2011

W Bułgarii nawet parkingowi znają Sienkiewicza

Wydawnictwo 'Trud' umieściło Quo Vadis Henryka Sienkiewicza na swojej liście 500 pozycji literackich, które warto ich zdaniem mieć. Niesamowite, że po 115 latach od napisania powieść ta wciąż jest atrakcyjna dla czytelników. Nie mam pojęcia ile razy wznawiano tę książkę, ale na pewno są to liczby duże. Co jeszcze ciekawsze, przekłady Quo Vadis na język bułgarski dokonywane były na przestrzeni lat przez kilku tłumaczy. Tłumacz pierwszego wydania pozostaje nieznany, później z książką zmagali się jeszcze: B. Йорданов, Ст. Мавродиев, Л. Стоянов, Н. Розева, Г. Ковачев-Бpилл, A. Генчева-Зографова. Najnowszy przekład wydany został w roku 2011 w kolekcjonerskiej, twardej okładce. Wykonała go pani Евгения Манолова. 'Trud' w swojej ofercie wydawniczej ma więcej pozycji Sienkiewicza, którego twórczość zalicza do ścisłej światowej klasyki.

Kilka miesięcy temu odbyłem ciekawą pogawędkę z parkingowym w mieście Płowdiw. Kiedy zorientował się, że jesteśmy z Polski, zaczął opowiadać jak to wiele lat temu natrafił w bibliotece na 'Pana Wołodyjowskiego', później przeczytał pochłonął również pozostałe części 'Trylogii'. Mówił, że książki te były fantastyczne, że po nich nabrał strasznej ochoty by pojechać do Polski. Człowiek z wielkim przejęciem i ożywieniem opowiadał jak cudowna jest Warszawa. Powiedziałem mu, że teraz chyba jest jeszcze ładniej niż dawniej, bo powstają nowe budowle, a stare są remontowane. Na pytanie kiedy był w Warszawie bardzo posmutniał. Okazało się, że Warszawę zna z opowieści przyjaciela, który tam był. Jemu samemu nigdy nie dane było zrealizować swojego marzenia, bo miał rodzinę na utrzymaniu i nie było go po prostu na taki wyjazd stać. A teraz jest już na takie podróże zbyt stary. Kiedy to mówił miał w oczach łzy wzruszenia.
Teraz wiadomo skąd tytuł tego wpisu. Oczywiście jest on przesadą, ale wcale nie taką dużą.

1 komentarz:

  1. Nie wiem jak to dokładnie nazwać, ale lubię słuchać Bułgarów opowiadających o Polsce - o tym jak byli tam sami albo gdy ich znajomi pojechali i wszyscy tym żyli. Pewnie to kiedyś pisałam u Ciebie, ale raz w Płowdiwie musiałam udać się do dentystki. To były moje pierwsze chwilę w Bułgarii - więc byłam sparaliżowana tym faktem, a także tym, że jak ja się z nią dogadam. Wyjaśniłam w końcu pani dentystce co mi dolega, każde zdanie kończąc упойка zamiast kropką :-) Aby mnie uspokoić dentystka opowiedziała mi, jak to za czasów PRL miała pojechać do Jeleniej Góry na wczasy. I tak jadą przez Polskę, góry już dawno za nimi, a Góry jak nie było tak nie ma... Potem się okazało, że pomylili Jelenią Górę z Zieloną Górą.

    OdpowiedzUsuń