niedziela, 11 grudnia 2011

Antypody słowiańskości

Istnieje między językiem polskim a bułgarskim dość ciekawa różnica w sposobie wyrażania niektórych myśli. Momentami wygląda to tak, jakby rozmawiały ze sobą osoby stojące po przeciwnej stronie zjawisk, czy pojęć, i patrzące w kierunku granicy pojęcia te rozdzielającej. Jak na przykład w takiej parze fraz:

polski: być na krawędzi zagłady
bułgarski: być na krawędzi ocalenia (на ръба на оцеляването)

W Polsce mamy kasę chorych, w Bułgarii istnieje kasa zdrowych (Здравна каса).

Albo sytuacja, kiedy wchodzimy do urzędu, czy sklepu:
polski urzędnik powie - słucham
bułgarski urzędnik powie - mów (kажи).

Początkowo odbierałem to "mów", jako przejaw strasznego chamstwa. Jednak po kilku takich sytuacjach komunikacyjnych zorientowałem się, że rzecz jest zupełnie w czymś innym...

Wychodzi na to, że przy fizycznym rozdzieleniu się pierwotnej rodziny słowiańskiej rozszczepiła się też jakoś językowa rzeczywistość. Ludzie zaczęli patrzeć na pewne sprawy z drugiej strony.

Na myśl przychodzi mi legenda o trzech braciach: Lechu, Czechu i Rusie. Tak naprawdę w legendzie tej powinien znaleźć się jeszcze brat czwarty, czyli Bułgar! Dlaczego? Ponieważ genetycy badający migrację populacji ludzkich ustalili niedawno, że Bułgarzy genetycznie najbardziej podobni są do Ukraińców i Polaków. Znaczyłoby to, że są najczystszej krwi Słowianami. Zdaje się, że trzeba będzie przepisać na nowo podręczniki historii i encyklopedie, a nawet poprawić legendy ;-)



1 komentarz:

  1. Ciekawe, w węgierskim też jest to "mów" zamiast "słucham". Dla mnie też brzmi to okropnie nieuprzejmie, po polsku byłoby to "no gadaj, czego chcesz". A tu po prostu cecha językowa, trzeba przywyknąć. Pisałem o tym kiedyś we wpisie "nie wszystko rozumiejmy i tłumaczmy dosłownie" - blogspot nie pozwała wkleić linka.

    OdpowiedzUsuń