Wysyp Martenic na drzwach nastąpił tuż przed Wielkanocą, ale niektórzy Marteniczki nosili jeszcze w cerkwi podczas mszy Wielkanocnej. Widać nie spotkali do tego czasu bociana, ani jaskółki. W centrum Sofii jest z tym pewien kłopot. Ale gdy drzewa owocowe zakwitną, nie trzeba dłużej zwlekać, można Marteniczkę podarować takiemu owocowemu drzewku. (Można i włożyć ją pod kamień, ale chyba metoda nie jest już zbyt popularna, jako mniej widowiskowa). Uwielbiam ten marcowy zwyczaj. Szkoda, że my Polacy nie mamy tradycji noszenia czegoś biało-czerwonego na przykład w dniu 3 maja. Węgrzy na przykład w dniu 15 marca przypinają do piersi kokardkę w narodowych barwach by upamiętnić rocznicę wybuchu Wiosny Ludów. Niezależnie od tego, czy ich poglądy są lewicowe i popierają postkomunę, czy są prawicowymi wyborcami Viktora Orbana. Bardzo ładny zwyczaj. Ależ odbiegłem od marteniczkowego tematu :) Pod spodem do obejrzenia zdjęcia, a tu przypomnienie mojego wcześniejszego wpisu objaśniającego czym są Martenice.







Brak komentarzy:
Prześlij komentarz